music.

środa, 27 lutego 2013

Dwa tygodnie...

Dzisiaj minęły już prawie dwa tygodnie odkąd się nie widzieliśmy... Znowu się użalam na blogu... No, ale bywa... Zamknąłeś mnie w klatce, a klucz bezczelnie trzymasz w swojej kieszeni. Jedynym sposobem, abym mogła się uwolnić z tej męki jest spotkanie, które pewnie nie nastąpi za szybko. Tęsknię, bardzo... A ty znowu masz na mnie wyjeban*... To boli... 
Kiedy w końcu przestaniesz mnie traktować jak rzecz?
Znowu piszę wszystko tak chaotycznie... Powtórzenia, wszędzie, masakra... Łzy ściekają mi z policzków. Męczy mnie to wszystko. Po co była ta nasza ,,poważna" rozmowa? I tak jest jak wcześniej... Bes sensu...

Czytając jeszcze raz ten akapit zauważyłam, że piszę jak jakaś rozwydrzona dziewczynka. Przepraszam. To przez brak weny... Zator, nie lubię go...

___________________________________________
PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTUJESZ.

Pamiętajcie o kontakcie ze mną na asku, GG i e-mailu, wszystko macie w ,,MYSELF". Pozdrowionka. xx

niedziela, 24 lutego 2013

nocne rozmowy z samą sobą...

Głucha cisza. Mrok. Środek nocy, a ja znów nie śpię. Wycieńczam się powoli. Wszystko z tęsknoty do ciebie. Kolejny weekend bez spotkania...Nie potrafię. Znowu mnie olewasz. Mam dość. Powoli życie ulatuje ze mnie... Bądź przy mnie, a wszystko będzie ok.

sobota, 23 lutego 2013

...

Kolejna nieprzespana noc. Kolejne godziny spędzone bezczynnie w łóżku. Teraz mam piasek pod powiekami. I żadnej ochoty na jakiekolwiek działanie. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że napisałeś. Teraz. W sobotę, kiedy wyglądam jak jakiś postrach. Mam wielkie sine wory pod oczami i zachowuję się jakbym coś wypiła. Gratuluję wyczucia czasu, naprawdę. No, ale dobrze mnie znasz. Nie odmówię. Zgodziłam się. Powinnam wykorzystywać czas, który mogę spędzić z tobą, bo niedługo już może nie będziemy się mogli widzieć, ale ty jeszcze o tym nie wiesz... Przeraża mnie to wszystko. Przerasta. Nie potrafię. Muszę się ogarnąć i pomalować, trzeba będzie jakoś ukryć te konsekwencje nieprzespanej nocy. Umiesz grać mi na uczuciach i psychice, to muszę przyznać... W domu znowu pusto, nawet nie wiem gdzie się wszyscy podziali... 

____________________________________________________


PRZECZYTAŁEŚ/AŚ = KOMENTUJESZ. ♥

No i nadal utrzymujcie stały kontakt ze mną. Moja skrzynka na gg już jest przepełniona, ale daję radę. :)))

piątek, 22 lutego 2013

Wracam się, cofam, mimo wszystko...

Piątek, praktycznie sobota... Wszystko jest takie jak wcześniej. Bez sensu. Ty nadal nie rozumiesz swoich błędów, ciągle je powtarzasz i ranisz wszystkich dookoła... Najbardziej mnie... W ciągu tego tygodnia tyle się zmieniło... Nasza rozmowa naprawdę nic dla ciebie nie znaczyła? Obiecałeś, przysięgałeś, że nie odejdziesz, a dzisiaj znowu mnie olałeś, nie przyszedłeś, ani się nie odezwałeś. Mam dość. Moje siły już słabną, nie potrafię normalnie egzystować... Znowu ciągnie mnie do żyletki, a to ty mnie przecież od niej odciągnąłeś... Proszę cię po raz ostatni, zmień się. Jeżeli ja potrafię to i ty. Zróbmy coś w końcu, jeżeli naprawdę nie chcemy się stracić. Jestem zmęczona, mylę klawisze, słucham jakiejś zamulającej muzyki i dołuję się jeszcze bardziej... Mam nadzieję, że w weekend się spotkamy, bo jeśli nie... Michał, przecież ty swoim postępowaniem zaprzeczasz samemu sobie...

Wszystko strasznie tak chaotycznie, przeraża mnie to...

______________________________________

Pozdrawiam was! I zachęcam do wchodzenia, bo statystyki podupadają, ano i pamiętajcie PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTARZ. PROSZĘ NIE ZAPOMINAJCIE O TYM.♥

No i stały kontakt ze mną. Wszystkie informacje macie w ,,myself".

czwartek, 21 lutego 2013

Kino. :*

W szkole wracałam myślami do bloga, bo to on teraz daję mi siłę do walki o samą siebie. Szukałam jakiegoś natchnienia, cytatu, czegokolwiek co odzwierciedlałoby dzisiejsze czas bądź mój jakże wspaniały dzień. I w końcu, siedzą w klasie z historii spojrzałam na gazetkę i dostrzegłam!
,, Internet - nieograniczona komunikacja, nieograniczona izolacja. " - Paul Carvel.
Zaczęłam rozwijać tą myśl, dedukować... Taka prawda. W XXI wieku możemy za pomocą telefonu, tableta bądź komputera skontaktować się z ludźmi po drugiej stronie świata. Mimo to, jest i zła strona. Internet to uzależnienie. Korzystając z niego powinniśmy zachowywać jakieś ograniczenia, i właśnie przez ich brak stworzono nazwę ,,hejter". Świat wirtualny mimo, że stworzony w dobrym celu przeradza się przez społeczeństwo w coś strasznego... A jakie są wasze poglądy na ten temat? :)
____________________________________________

Dobra nie było wpisu w którym nie opisałabym czegoś z własnego życia, a więc. Dzisiejszy dzień cudowny! *.* W szkole wszystko idealnie. Wszystko się układa, popołudniu poszłam z Karoliną do kina. Kocham nasze wypady, dziołcha! :* Teraz gadam z Michałem na skype. W końcu się układa... Niech tak zostanie dłuugo, proszę. ♥


Pamiętajcie! :* Kto przeczyta ten komentuje, ładnie Was proszę. ♥

No i stały kontakt:
ASK
 GG - 45137316
i e-mail
Oglądalność spada, martwi mnie to, oj martwi...

środa, 20 lutego 2013

:)

Jakoś czuję się lepiej po naszej rozmowie. Tak wszystko ze mnie zeszło. W końcu wszystko pomiędzy nami wyjaśnione, mam nadzieję, że nie wrócę znowu do żyletki... Nie chcę tego, nie chcę sama siebie niszczyć. Bez sensu. Nawet to co piszę jest bez celu. Musze odpocząć. Chyba się przeziębiłam . Głowa mnie boli, zrobiłam właśnie pracę na biologię, a teraz czeka na mnie historia, już mam dość. Jestem wycieńczona, nie mogę się doczekać piątku, który spędzę z Karoliną. :* Idziemy na miasto, a potem do mnie. No i Michał też przyjdzie, chyba... O ile znowu coś albo ktoś nie będzie ważniejszy ode mnie. Ten wpis trochę wymuszony, a żeby tylko coś się tutaj znalazło. Na razie jest okeej i niech tak zostanie. :)
______________________________________________

PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTUJESZ.

Chciałam jeszcze podziękować Karolinie, bo ty zawsze jesteś ze mną. Cokolwiek by się stało, jakakolwiek bym nie była ty zawsze zostaniesz przy mnie. Dziękuję za czas poświęcony mi i przepraszam jeżeli kiedykolwiek coś zrobiłam, albo cię uraziłam. Kocham cię. ♥

wtorek, 19 lutego 2013

Nadzieja znowu we mnie...

Wszystko takie mętne. Bez sensu. Bez celu... Kiedy nagle... Zapłakana zaglądam na telefon. I nie wierzę. Nie potrafię uwierzyć własnym oczom. To był... Sms od Ciebie, Michał...
,,Przepraszam za wszystko. Zrozumiałem moje błędy. Nie chcę tracić naszej przyjaźni przez głupoty. Wybacz..."
Po chwili zadzwonił... Poprosił o rozmowę w cztery oczy... Stał właśnie pod moim blokiem... Ręce znowu zaczęły mi drżeć. Zgodziłam się, bez zastanowienia. Ubrałam się szybko i wybiegłam. Stał przed klatką z papierosem w ręce. Podeszłam po cichu, łapiąc go za plecy. Wystraszył się, ale zaraz na jego twarzy zawitał uśmiech. Tęskniłam za nim.
 - Masz może ochotę na spacer? - zaproponował.

 - Ano chętnie... Nagle sobie o mnie przypomniałeś, co? - zapytałam trochę arogancko, łapiąc go za rękę i ruszając w stronę parku. 
 - Zawsze o tobie pamiętam. Tylko... Musiałem wszystko przemyśleć... I chciałem cię przy okazji za wszystko przeprosić... Ten koncert to była jakaś pomyłka... Byłem tam z Rafałem i Ewą, jego dziewczyną... Nie mogłem podejść, bo przecież to moja praca...
 - Dobra, dobra nie tłumacz się - odpowiedziałam.
 - Zimno jest, więc może wstąpimy do baru na kawę? 

 - Chętnie, ale nie wzięłam kasy ze sobą... - odpowiedziałam, a on spojrzał swoimi niebieskimi oczami na mnie. Wziął mnie pod rękę i skręciliśmy do kawiarni. Otworzył mi drzwi bez słowa, było prawie pusto. Usiedliśmy w ciemnym rogu. Nagle upadł mi telefon. Kiedy go podnosiłam odwinął mi się rękaw i Michał zauważył blizny.
 - Znowu to robisz? Dlaczego? Wytłumacz mi po co? Chcesz się tylko skrzywdzić? Znowu Patryk?
 - Jesteśmy przyjaciółmi, tak?
 - No tak, dlatego mi to wytłumacz!
 - Nie krzycz na mnie... Pamiętasz jak opowiadałam ci kiedyś, że dość często mi się śnisz.
 - No kojarzę...
 - A teraz ze sobą nie gadaliśmy, jeszcze ten koncert mnie dobił, a o zdjęciach na fejsie nie wspomnę... I niedawno to się powtórzyło... To był koszmar. Widziałam jak odchodzisz, jak nasza znajomość się kończy. Nie potrafiłam inaczej odreagować... I znowu użyłam żyletki, ale najgorsze stało się po tym... Wybiegłam z domu, zaczęłam wspominać wszystkie miejsca, gdzie spędzaliśmy czas razem. I tak doszłam na twoją dzielnicę. Przez godzinę siedziałam na twoim progu. Ryczałam. Nie potrafiłam się uspokoić. Wiem, że jestem naiwna, mówiąc ci to wszystko, bo wiem, że nie będziemy razem, że to tylko przyjaźń, ale chcę być z tobą szczera - opowiedziałam, zawstydzona. Michała zamurowało. Siedział naprzeciwko z otwartymi ustami.
 - Nie chcę z tobą być tylko dlatego, że nie chcę tracić naszego kontaktu. Jakbyśmy zostali parą kłócilibyśmy się więcej, mniej byśmy sobie ufali i ogólnie byłoby do dupy. Nie chcę stracić osoby, która jest bardzo ważna w moim życiu. Mogę powierzyć ci wszystko, wszystko powiedzieć, zawsze mi pomożesz. Proszę cię, żebyś już nigdy więcej nie robiła sobie krzywdy z mojego powodu... Obalmy stereotypy o tym, że przyjaźń damsko - męska nie istnieje. Jeżeli będzie ci trudno, znowu coś zrobię źle, albo będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości, to ja zawsze cię wysłucham. Nie zapominaj. Kocham cię jak siostrę i nie chcę cię stracić. Nigdy - dokończył, usiadł obok mnie i przytulił. Mocno, bardzo mocno. Pocałował w czoło i spojrzał mi głęboko w oczy. Spojrzałam na zegarek była już osiemnasta, musiałam wracać. Mimo to zaczęłam płakać. Wtuliłam się w jego ramię. Tylko tam czułam się całkowicie bezpieczna. Wypiliśmy szybko, zamówioną kawę i odprowadził mnie, a na dobranoc pocałował w policzek. Do teraz mam to miejsce czerwone. Mimo, że nie jesteśmy razem cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Może teraz będzie mi lepiej.

____________________________________________________________

Pamiętajcie o stałym kontakcie ze mną na GG, asku czy e-mailu. No i nadal obowiązuje zasada PRZECZYTAŁEŚ/AS = KOMENTUJESZ.

Monotonia.

Wszystko się powtarza, każdy ruch. Niczym rytuał, bezsensowny i bezcelowy rytuał, tradycja... Jeden dzień do drugiego podobny. Wszystko dzieję się tak samo. Bez ciebie nie dzieję się nic godnego uwagi. Bez ciebie Michał, życie jest nudne. Rano wstaję, szykuję się do szkoły, potem zajęcia, wracam do domu, coś na szybko zjem i do kompa. Mam dość tej chorej monotonii... Brakuje mi naszych spotkań, bardzo... Nie wiem co mam ze swoim życiem zrobić... Już nie chcę wracać do żyletek, bo obiecałam. Niech coś się szybko zmieni, bo zwariuję...
_______________________________
PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTARZ.

Pamiętajcie o kontakcie ze mną, pozdrawiam kochani! :*

poniedziałek, 18 lutego 2013

KONTAKT.

Zachęcam do pisania do mnie

GG 45137316
www.ask.fm/FieryShyness
e-mail herearehit@gmail.com
bądź w komentarzach. :)

Tak na koniec dnia.


Zbliża się noc. Ten czas w którym moje emocje i uczucia nasilają się. Postanowiłam, że nie będę szukać dziury w całym, zostawię to wszystko tak jak jest. Niech los zadecyduje za mnie...
_______________________________________________

To ostatni wpis dzisiaj, raczej... Na koniec chciałam wam podziękować. :))))))))))
Osobom, które piszą do mnie na GG czy asku, za słowa otuchy, to naprawdę miłe. Chociaż wam jestem potrzebna. :*

JAK JUŻ MÓWIŁAM, CZYTAŁAŚ/EŚ? = KOMENTARZ.
To pomaga mi sprawdzić, ile z was naprawdę czyta te chaotyczne bzdury.

Znikasz...

To już nie ma sensu. Siedzę bezczynnie w domu. Jedynym pocieszeniem jest blog. Tutaj mam wsparcie i fanów. Przy nich, Michał jesteś nikim. Zerem totalnym. Głowa boli mnie od przepychu myśli. Cofam się do tyłu i znowu wracam. Każdy mój oddech jest bezwartościowy bez ciebie... Chyba się przejdę... Może i nawet do ciebie zajrzę... Zabrać rzeczy, porozmawiać i pożegnać się... Utknęłam w czasoprzestrzeni gdzie nie ma niestety miejsca dla ciebie...
_________________________________________
Krótka notka, ale wydaję mi się, że wartościowa.
PAMIĘTAJCIE! KTO PRZECZYTA, KOMENTUJE.

Kontakt ze mną:
GG - 45137316
ASK www.ask.fm/FieryShyness
bądź e - mail herearehit@gmail.com

SERDECZNIE ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, TO DODAJE MI OTUCHY I WSPIERA. :)

Wyrok.

Zdążyłam na trzecią lekcję. Dobija mnie ta szarość dnia. Szkoła to więzienie, a ja z samego rana usłyszałam wyrok. Dowiedziałam się od koleżanki Karoliny, że kiedy była na koncercie widziała Michała z jakąś dziewczyną... Ładną... Dupek - twoje drugie imię. Nie podszedłeś, bo byłeś z jakąś laską? Żałosne, nie uważasz? Zapisywałam sobie notatki na angielskim, żeby móc teraz wam wszystko opisać. Złość niszczy mnie od środka. Wpatruję się ślepo w okno i wspominam. Mimo, że spędziłam z Tobą wiele cudownych chwil to chyba jest naprawdę koniec. Najlepsze wyjście z tej sytuacji. Chciałabym cię teraz zobaczyć. Porozmawiać... Wyrzucić z siebie wszystko... No i zakończyć... Nasza przyjaźń nie ma już sensu, a wszystko przeze mnie. Za bardzo zaczęło mi zależeć... Wiem, zachowuję się dość szczeniacko, wkurwia*ąc się o jakąś znajomą... Ale to nie ona mnie zdenerwowała, tylko fakt, iż nie podszedłeś z jej powodu...


,, To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic... "


______________________________________________

Tak przy okazji chciałabym przypomnieć, że możecie pisać do mnie na aska, gg czy e-mail, wszystkie informacje macie w ,,myself" obok. :> Ano i nie zapomnijcie. PRZECZYTALIŚCIE = KOMENTUJECIE. :* To wesprze mnie w dalszym prowadzeniu tego pamiętnika. Pozdrawiam i przesyłam buziole. ♥

A wszystko tylko przez głupi sen.

Nie wierzę. Nie wierzę, że znowu to zrobiłam. Nie... Dzisiaj w nocy znowu mi się śniłeś. Odszedłeś. Powiedziałeś, że to nie ma sensu. Przebudziłam się cała roztrzęsiona. Wszyscy spali. Była druga. Zerwałam się i pobiegłam do szafki. Wyciągnęłam żyletkę. Chwila zawahania. Moment w którym się zastanowiłam, ale to nic nie dało. Znowu żyletka dotknęła moich ud. Przejechałam kilka razy po starych bliznach. Ciepła krew ściekała po mojej suchej skórze. Kapała na podłogę. Piekło jak cholera... Ból odciągał mnie od myśli o tobie, ale czemu miałoby tak nie być? Przecież taki był zamiar... Poszłam do kuchni po chusteczki. Wytarłam uda i starłam krew z podłogi. Postanowiłam, że nie wytrzymam dłużej z własnymi myślami w tym domu. Wszystko mnie już przerosło. Obandażowałam sobie nogi. Ubrałam się. Wybiegłam po cichu z domu. Postanowiłam się przejść. Odwiedziłam wszystkie miejsca związane z tobą, Michał... Polane, na której urządzaliśmy namioty, park w którym siedzieliśmy, ławkę przed barem na której zobaczyłam cię pierwszy raz w wakacje... Szłam, nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody. Wpadłam na szaleńczy pomysł. Ruszyłam chodnikiem wprost do twojego domu. ,,Do takiego stanu mnie doprowadziłeś to się teraz mną zajmij " pomyślałam. Zapłakana stanęłam przed klatką. Ktoś zostawił otwarte drzwi... To jakiś znak... Może i nawet ty ich nie domknąłeś. Weszłam z trudem na ostatnie piętro i usiadłam tuż przed twoimi drzwiami. Nie miałam odwagi, żeby zapukać. Nie zdołałabym ci się pokazać w takim stanie. Znowu wątpię we wszystko co robię. Po godzinie siedzenia na zimnej podłodze, wstałam, przetarłam oczy i postanowiłam wrócić do domu. O czwartej czterdzieści byłam już z powrotem. Nikt nie zauważył mojego wyjścia, wszyscy smacznie spali... Rozebrałam się, ubrałam jakąś starą bluzkę i dresy i położyłam się do łóżka. Było trochę po piątej. Wtuliłam się w pościel i starałam się zasnąć. Udało mi się to dopiero po pół godziny. 
Zaspałam do szkoły... Przed chwilą się ocknęłam. Musiałam wam to napisać, zanim wszystko zapomnę. Lecę do szkoły, może jeszcze zdążę na trzecią lekcje...

Moje życie traci sens, kiedy ciebie nie ma. Wszystko staje się trudniejsze bez ciebie. A ty nawet nie masz zamiaru wracać...

niedziela, 17 lutego 2013

Ważne.

Wprowadzam nową zasadę!
Kto przeczyta choć kawałeczek proszę o komentarz, pozwoli mi to na ocenienie ile osób wchodzących tutaj na prawdę wgłębia się w tekst. Dla was to chwila, a mi to naprawdę pomoże i wesprze! :)

Just give me a reason!

Cisza. Otacza mnie cisza. Duszę się w niej. Dom pusty. Wszyscy wyszli. Właśnie w takich chwilach zawsze byłeś. Zawsze. Nie potrafię twojej luki zapełnić. Nawet wzięłam książkę, żeby się czegoś pouczyć i zapomnieć, ale żadne prawo Ohma nie jest ważniejsze od Ciebie. Myśląc nad wszystkim ciągle wyobrażam sobie, że zaraz zapukasz, ja otworzę drzwi i rzucę ci się na szyję, przeprosisz i wszystko wróci do normy. Nie. Tak nie będzie. Moje życie to nie bajka. Nigdy nie ma tych ,,szczęśliwych zakończeń". Przeglądam internet, słucham muzyki i czekam, aż wejdziesz na GG. Mimo, że nie napiszę, to uspokoję się, że jesteś w domu, gdzie żadna laska cię nie wyrwie. Gdzie ty o tej godzinie możesz być? Z kumplami na piwie? Możliwe, ale wiem, że nie ma cię przy mnie. Nigdy cię nie ma w trudnych momentach, kiedy potrzebuję twojego wsparcia... No, ale czemu ja się dziwię? Przecież to ty doprowadzasz do tych ,,złych chwil". To przez ciebie zamartwiam się w łóżku z laptopem na kolanach i kakao w ręce. Zaczynam się denerwować, kiedy pomyślę, że może naprawdę powinniśmy wszystko skończyć. Przynajmniej na trochę...

Kolejny raz sprawdzam czat, a ciebie nadal nie ma... Nie potrafię uspokoić własnych myśli. Ty jesteś moim narkotykiem, a zarazem i antidotum. Proszę cię wróć, bądź i nie odchodź...

piosenka na dziś - http://www.youtube.com/watch?v=OpQFFLBMEPI

______________________________________________

Jedynie wy mnie wspieracie wchodząc tu i czytając te przepełnione błędami myśli, dziękuję wam za wczorajsze 712, a dzisiejsze jak na razie 600 wejść.

kontakt ze mną :)

45137316 - GG.
www.ask.fm/FieryShyness ASK.
herearehit@gmail.com - e - mail.

możecie pisać, chętnie wysłucham. :*

xoxo

Informacje.

Tak przy okazji, bo dzisiaj już raczej żadna notka się nie pojawi, chciałam przypomnieć, że możecie pisać do mnie na GG 45137316, bądź pytać na www.ask.fm/FieryShyness . Chętnie pomogę jeżeli macie jakiekolwiek problemy, wysłucham i postaram się pocieszyć. :) Ano i zachęcam do wchodzenia, komentowania. :)

JESTEŚCIE WIELCY!

Noc pełna wspomnień.


,,Każdy sen, ten cza­row­ny i piękny,
zbyt długo śniony za­mienia się w koszmar.
A z ta­kiego budzi­my się z krzykiem."

 (cytat zaczerpnięty z Harry'ego Potter'a,nowa wersja.)

Dzisiejsza noc była kolejną nieprzespaną. Kiedy się kłócimy wszystko odbija się na mnie. Ty z tej potyczki wychodzisz bez szwanku. Z każdym dniem jestem coraz bardziej osłabiona, zupełnie tak jak wtedy z Patrykiem. Weekend bez ciebie, a właśnie je zawsze spędzaliśmy razem u mnie. Całymi dniami. Może to prawda? Może ,, czarowny [..] sen, zbyt długo śniony, zamienia się w koszmar" ? Potrafiłam o tobie śnić całymi nocami, a przy tym była to przyjemność. Teraz ciebie nie ma, a te chwile przeradzają się w koszmary.A może ta zasada nie jest adekwatna tylko do świata fantazji, jakim jest noc? A co jeżeli za długo ze sobą przebywaliśmy? Za często? Co jeżeli to się tak skończy? Tak o? Z powodu znudzenia? A co jak przeżyłam już wszystko to co najlepsze, a nawet tego nie zauważyłam? Nie potrafię żyć bez ciebie, Michał. Kiedy ciebie nie ma, kiedy nie wiem gdzie jesteś i co robisz wpadam w panikę. Martwię się, cholernie mocno. Przyznałam, że jesteś moją heroiną. Do moich złych nawyków mogę dopisać i ciebie.



Znowu wszystko mętne, bez ładu i składu, a ja po raz kolejny szukam dziury w całym... 

Chociaż wiem jedno. Zrobię wszystko, żeby to się tak nie skończyło! Żeby nigdy się nie skończyło! Może wystarczy mi sił...

sobota, 16 lutego 2013

Dość, mam po prostu dość!

Myślałam, że jest źle... Że gorzej być nie może. A jednak. Leżę, przeglądając fejsa i nagle nie wierzę w to co widzę. Zdjęcie. Interesujące dość. Fajnie, Michał, fajnie.
Ty ze swoją bandą totalnie nachlani, pewnie po koncercie, co? Czy musisz mi to robić? Obiecałeś, że nigdy mnie nie zranisz... Nie wiem jakie masz rozumiesz słowo ,,nigdy", ale chyba go nie pojmujesz... Teraz widzę, że gdybym zniknęła z twojego życia to nawet byś nie zauważył. Cudownie. Do niedawna wierzyłam, że mogę ci zaufać, wszystko powierzyć, że nasza przyjaźń będzie wieczna... Krótka ta ,,wieczność"! Za krótka!

Boże, czy ja znowu szukam dziury w całym? Przecież to tylko zdjęcie. No, ale kurcze. To ja tutaj przeżywam katusze, a ty bawisz się w najlepsze. Dlaczego ja nie potrafię mieć wyjebane, jak ty?
Wiem, ty mnie nie kochasz, to już wiem! Ale przyjaźń też do czegoś zobowiązuje, tak mi się wydaję...

Turning Page

Łzy ściekają po moich czerwonych policzkach. Nie znoszę tęsknoty za tobą. Analizuję nasze dzisiejsze ,,spotkanie" uświadamiając sobie, że jestem ci coraz bardziej obojętna. Przyrzekaliśmy sobie, że nie stracimy kontaktu z byle powodu, tyle w końcu nas łączy, tyle przecież razem przeżyliśmy. Czy to ma się teraz tak skończyć? Bez żadnego pożegnania, od tak? Bo co? Bo nie mamy czasu? Przeszkodziła nam szkoła? A może boisz się, że coś zaczynasz do mnie czuć... Może i ty zauważyłeś tą dziwną więź pomiędzy nami. Może i ty poczułeś, że nawet ja mogę na ciebie podziałać jak narkotyk. Tylko dlaczego ja to tak źle znoszę, a ty jesteś w świetnej formie?

Czy wszystko musi się tak szybko zmieniać? Pamiętam jak spędzaliśmy noce w namiocie, jak stałam o pierwszej w nocy pod oknem Beaty, bo chciałeś się spotkać, a przyszedłeś totalnie nawalony. Te pożegnania, całusy czy mecze. Wspominam sobie wakacje prawie codziennie, żeby uciec od normalności, od tej szarości życia, które mnie otacza. To były wspaniałe czasy. Kochałam spędzać z tobą czas... Dlaczego użyłam czasu przeszłego? Nadal kocham z tobą spędzać czas, ale... Może masz mnie dość? Nie chcesz mi tego powiedzieć wprost, bo wiesz ile przeżyłam. Czy moje życie musi być tak skomplikowane? Nie możesz po prostu być. Być ze mną, dla mnie, przy mnie. Chociaż wiem, że jakbym potrzebowała twojej pomocy to stawiłbyś się u mnie za pięć minut, ale...

Szukam dziury w całym. Tak. Nie mam czego się uczepić to czepiam się wszystkiego. Bywa.

Zmieniam się. Moja mentalność jest inna. Z dnia na dzień odczuwam wszystko mocniej. Źle to na mnie wpływa, powoli się wykańczam...


Czytając to wszystko, widzę tyle błędów... Moja pani polonistka to łeb by mi normalnie ukręciła. No, ale cóż poradzić. Nie potrafię przekazać wam swoich uczuć w inny sposób, bo straciłyby na wartości.
____________________________________
Chciałam wam podziękować. 374 jak na tą chwilę wejść na dzień, to naprawdę sporo. Jestem pod wrażeniem tego, że moje wypociny ,,życiowe" was ciekawią i chce wam się tutaj zaglądać... :*
xx

Koncert.

Kolejny dzień bez ciebie. Tak dzisiaj rano pomyślałam. Komputer i łóżko - plan na dzisiaj. Do szesnastej nic się nie zmieniło... Nagle... Ktoś zadzwonił do drzwi. Zdenerwowana rzuciłam się do drzwi. Za nimi stała Karolina. Zapłakana. Zaprosiłam ją do środka. Okazało się, że pokłóciła się ze swoją mamą. Przytuliłam ją, wiedziałam, że jest jej ciężko. Wpadłyśmy na pomysł, żeby przejść się do Michała. Wyprostowałam włosy i ubrałam coś na szybko. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu. Nagle przypomniało mi się, że w jednym z klubów jest dzisiaj koncert. Zaczynał się za pół godziny. Zaczęłam się martwić. Pracował tam Michał, był nagłaśniaczem. Stanęłyśmy na korytarzu, kiedy cię zobaczyłam. Po naszej sprzeczce w walentynki już się nie widzieliśmy, a teraz nagle wszystko podskoczyło mi do gardła. Twoje niebieskie oczy. Widziałam je nawet z odległości kilku metrów. Niebieska bluza. Ta sama w którą się wtulałam w zimne wakacyjne wieczory. To nią mnie okrywałeś kiedy było mi zimno przy ognisku czy podczas namiotów. Do końca życia nie zapomnę jej zapachu. Byłeś dzisiaj tak blisko, a jednak tak daleko... Nadal zachowujesz się jak dupek. Ignorowałeś mnie. Nawet nie podszedłeś. Patrzyłeś się jak głupi i co myślałeś? Że my pierwsze podejdziemy? Niedoczekanie twoje. Wkurw*łyśmy się i wyszłyśmy. Znowu płakałam, znowu przez ciebie.
Mimo wszystko chciałabym, żebyś kiedyś przeczytał tego bloga i zrozumiał jak mnie ranisz. Czasami zastanawiam się czy nie lepiej gdybyśmy przestali się spotykać. Ja bym zapomniała, przestała cię kochać, a ty może byś zatęsknił. Po czasie znowu byśmy spróbowali przyjaźni. Mimo to czuję, że nie wytrzymałabym. Nie potrafiłabym się z tobą znowu rozstać. Brak spotkań to byłaby męka. Uzależniłam się od ciebie. Nie wierzę, że to przyznaję, ale tak jest. Działasz jak heroina. Mimo, że wiem, że niszczysz mnie od środka to nie potrafię się ciebie z mojego życia pozbyć.
Kolejną noc nie będę spała. Kiedyś sny z tobą były przyjemnością, a teraz budzę się cała zlana potem.
Nie potrafię tak. Nie potrafię mieć wyj*bane. Za bardzo kocham. Jesteś wyjątkowy. Taki inny od wszystkich. Nieprzeciętny, a jednak jesteś dupkiem. Ignorantem. I wiesz, że możesz bawić się moimi uczuciami jak chcesz, bo zawsze ci przebaczę. Kolejny raz czuję się jak zamknięta. W tej samej ,,klatce". Najpierw Patryk, teraz ty. Ale nie... Nie mogę porównywać cię to takiego śmiecia. Mimo wszystko wiesz co to szacunek.

Znowu plączę się we wszystkim, znowu ciągnie mnie do żyletki... Ale nie, nie mogę. Obiecałam sobie, że nie zrobię sobie nic złego przez chłopaka, a do tego... Ty tak się na mnie zdenerwowałeś kiedy pierwszy raz powiedziałam ci skąd moje blizny.

Tyle jest wyjść z tej sytuacji, ale każde nie kończy się dobrze dla mnie...
_______________________________________

Tyle na dziś. Chciałam podziękować za to,że tu wchodzicie i czytacie to wszystko. Zachęcam do pisania na moje gg 45137316 , ask - www.ask.fm/FieryShyness bądź herearehit@gmail.com 

Harry Styles - też człowiek!

Obejrzałam dzisiaj filmik, który poruszył moje serce.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8PIq8ShkKVY

I od razu pomyślałam, żeby podzielić się z wami moją opinią o tzw. hejterach.
Żyjemy w XXI wieku, gdzie każdy może umieścić w internecie co chce i kiedy chce i nie poniesie za wyrządzone krzywdy żadnej kary.
HEJTERZY!
Też jesteście ludźmi, też macie uczucia, a przynajmniej tak mi się wydaję. Też macie problemy, też chodzicie do szkoły i też macie swoje wady, zalety. Więc jaka jest logika w tym, że swoje nerwy i agresje wyrzucacie w komputer. Każdy wasz hejt czyta przeciętnie kilkadziesiąt osób z różnych zakątków świata, zanim przeczyta go sam adresat. Czy nie widzicie co wy wyczyniacie? Czy wasze jakże małe mózgi nie dostrzegają, że krzywdzicie każdym obraźliwym słowem? Czy jest to Harry Styles, czy jakiś polityk, bądź po prostu koleżanka ze szkoły, klasy to każdy odczuwa krytykę tak samo! Niektórzy udają, że tzw. anonimy na asku na nich nie wpływają. To jest najgorsze! Nikt nie jest skałą! Każdy z nas czuje.
Krytykując kogoś anonimowo to żadna krytyka. To po prostu tchórzostwo. Nie potraficie powiedzieć komuś w twarz co o nim myślicie, bo przecież łatwiej się nie wychylać i zbluzgać kogoś za plecami! Nikt nie może być bezkarny! Każdy z nas jest człowiekiem i powinniśmy siebie traktować na równi! Nie rozumiem osób, które nie lubią czy nienawidzą kogoś przez np. inną orientację, inny styl, inny kolor włosów, czy karnację. Bóg stworzył nas i kazał żyć w pokoju! Więc proszę, jeżeli to czytacie przestańcie być aż tak krytyczni. Człowiek to człowiek!

PEACE AND LOVE.
☮ & ♥ !

Wszystko znowu chaotycznie, pełno błędów i powtórzeń. Przepraszam. Piszę pod wpływem emocji, a na dodatek cały czas łzy spływają mi po policzkach.
ps. jeżeli chcecie, żebym wypowiedziała się na dany temat piszcie na e-meila, gg, aska bądź po prostu w komentarzach.

Zmiany...



Na początek chciałabym podziękować boydirectioner'owi. :* No i wam. Osobom, które mają gdzieś moje błędy stylistyczne, gramatyczne, interpunkcyjne etc. Pisząc tutaj oto właśnie mi chodzi. Nie zwracam uwagi na prawidłowość, ale na to, żeby coś przekazać.

Półka na myśli… Swoisty pamiętnik. Przez cały czas analizuję każde słowo w swojej wcześniejszej notce, a te utkwiły mi najmocniej. No tak… Taki mam zamysł… Ale jak długo w tym wytrwam? Wcześniejsze blogi były wymuszone, a teraz jest inaczej. Pisanie dla was o moim życiu to sama przyjemność.  Każdy wasz komentarz czy wejście mobilizuje mnie do pracy nad sobą, ale nie chciałabym się zmienić. Nie chcę stracić własnego ja… Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem zadufaną nastolatką, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Nic bardziej mylnego. Jak mam to wytłumaczyć nie gubiąc się w swoich słowach. Tak, żeby wszystko było dla was zrozumiałe i przejrzyste, bo zdarzają mi się momenty, kiedy odpływam za daleko, zapominając, że mnie nie znacie. Wtedy zostaje mi tylko BackSpace.
Znowu wszystko chaotycznie. Tyle chciałabym wam przekazać, ale nie potrafię. Może i nie chcę? Cofając się w przeszłość czuję każdą żyletkę, która zbliżała mnie do śmierci. W blasku lampki nocnej na przedramieniu i udach widnieją jeszcze blizny. Wątpię, żeby kiedykolwiek zniknęły całkowicie.  Nie wierzę, że byłam zdolna zniszczyć sobie ciało dla Patryka. Obiecałam, że nakreślę wam wszystko, żeby móc już bez przeszkód pisać to co mi na sercu leży. Więc tak…
Patryk, chłopak w moim wieku, z równoległej klasy. Poznaliśmy się przez przypadek. Przypadek, który odmienił moje życie. Źle dobieram słowa… Odmienił? Raczej zniszczył. Był on pierwszym, w którym zakochałam się bez opamiętania. Czekam tylko na hejty ze strony osób, które nie wierzą, że w wieku czternastu lat można kochać. Jeżeli tego nie poznaliście może nie jesteście warci poznania… A może wszystko leży u źródeł – ciasny umysł, problemem wielu.
Kolejna notka zaczęta bez sensu. Nie ma ona żadnego określonego celu. Nie wiem co piszę, kładę dłonie na klawiaturze, a one tworzą, to chyba nie jest normalne…  Zły dobór słów. Znowu…
,,Tworzą” – nie, moje ręce piszą, może i tak, ale nie tworzą.
To może w końcu dokończę co zaczęłam. Może nabierze to jakiegokolwiek sensu.
Więc… Na czym to ja skończyłam… Ah tak, Patryk. Przez pół roku się spotykaliśmy, aż w końcu znalazł on swoją… Jakby to nazwać… Szukam bardziej ,,mądrego” słowa, ale nic nie przychodzi mi na myśl. Ekipę - to najlepsze określenie. Olał mnie dla nich, i tak zostało. Od tego czasu traktował mnie jak dzi*kę, a ja nic z tym nie zrobiłam… Bo co? Miłość była ważniejsza. Nie potrafiłam się uwolnić z ,,psychicznej klatki” w której mnie uwięził. Co mi pozostało? Zaczęłam się ciąć. Przerodziło się to w depresję, trwającą ponad dwa miesiące. Myśli samobójcze nieraz przelatywały mi przez rozum, ale tego zrobić nie potrafiłam. Bałam się śmierci... W szkole przynajmniej mogłam go widzieć i wspominać chwile spędzone razem, mimo tego, że przeszłość była dla mnie męką. 
Normalna nastolatka cieszyłaby się z wakacji, a dla mnie była to tylko rozłąka z Patrykiem, ale i tak nie mogłam nic z tym zrobić, więc jakoś to zniosłam. Pierwszy tydzień spędziłam z laptopem w domu. W ciepłym łóżeczku. Nie mogłam wyjść. Bałam się ludzi. Cała rodzina zaczęła się o mnie martwić. Zawsze taka radosna, a wtedy byłam hmmm… Przygaszona?
Zauważyłam coś czego przez mój ,,kryzys” nie widziałam. Mój tato bardzo się martwił o mnie. Sądziłam, że zobaczył gdzieś moją zakrwawioną żyletkę. Nie potrafiłam go przekonać, że wszystko ze mną okeej. Zgodziłam się na spacer i na kawę u mojej chrzestnej. Przyszliśmy… Ona też zamartwiała się o mnie. Czułam się jak jakieś dziecko.  Nie potrafiłam utrzymać szklanki z piciem. Moje ręce drżały, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Czułam, że są coraz słabsze. Zastanawiałam się nawet czy to nie przez te cięcia.  Nareszcie po dwóch godzinach wyszliśmy. Wracając spotkałam swojego starego znajomego - Michała, który się dawno wyprowadził z miasta; i tak nigdy nie mieliśmy dobrego kontaktu. Przywitaliśmy się i poszłam z tatą dalej. Popołudniu wyszłam z przyjaciółką , która była zdziwiona i zarazem uradowana, że poprawia mi się humor. Zadzwoniłyśmy po Michała  Spędziliśmy na naszym blokowisku cały wieczór. Wspaniałe wspomnienie, które śni mi się do dziś. Dzień, który odmienił moje życie. I tym razem chyba na dobre. Moja przyjaciółka przyznała się, że z nim rozmawiała, kiedy ja poszłam na chwilę do sklepu; na temat mojej depresji. Powiedziała, że fajnie gdybym z Michałem była. Jak się dowiedziałam, myślałam, że jej coś zrobię, ale w głębi serca się ucieszyłam. Okazało się, że chłopak mnie bardzo lubi, ale jeszcze nie myślał nad czymś poważniejszym. No właśnie. JESZCZE. Wtedy trzymałam się tego słowa jak koła ratunkowego. Miałam nadzieję, że coś w moim życiu i sercu w końcu się ruszy.

Wiem, wiem, jestem dość cienka w opowiadaniach. Nie potrafię układać zdań, za bardzo się skupiam na faktach. Mam nadzieję, że przeżyjecie ten etap.

Więc ciągnę dalej. Michał jak się spodziewałam został w moim życiu na dłużej. Może to dlatego, że to dzięki niemu wyszłam z ,,po Patrykowej” deprechy. Początek wakacji był jaki był, a potem było już tylko lepiej. Każdy dzień spędzałam z Michałem i przyjaciółką. Po czasie zakochałam się w nim. Może to po prostu przyzwyczajenie… W końcu widzieliśmy się dzień w dzień… Niestety okazało się w sierpniu, że to nie ja mu się podobam, tylko moja koleżanka. Pod koniec wakacji pokłóciliśmy się właśnie o nią. Obiecałam sobie, że o nim zapomnę. Jaką było niespodzianką, kiedy po dwóch tygodniach Michał zadzwonił, że przyszedł. Stał przed blokiem. Chciał pogadać. Ubrałam się szybko, ogarniając po drodze myśli. Wyszłam pełna obaw. Siedział na ławce. W swojej niebieskiej bluzie. Kochałam jej zapach, był taki słodki, a zarazem męski. Przeprosił mnie za wszystko. Przyznał, że zachował się jak dupek no i powiedział, że bardzo mu na mnie zależy. Ciągnęłam rozmowę dalej. Zależało mu na mnie, tylko jako przyjaciółce, kolejny cios w plecy. Mimo wszystko najważniejsze było to, że obiecał, że będziemy się dalej widzieć tak często jak to tylko możliwe. Tak jest do teraz. Bez zmian. Niestety. Nadal jest w moim życiu bardzo ważny, nadal się kłócimy, a mi nadal na nim cholernie zależy!


Napisanie tego tekstu było dość męczące. Nie dość, że trwało to trochę, to musiałam to wszystko sobie przypomnieć, a  tego nie chciałam. No, ale są i dobre strony. Teraz na blogu będą się pojawiać tylko aktualne wpisy.  Przemyślenia to będzie myśl przewodnia, bo wiem, że w opowiadaniach nie jestem za dobra. Jak na razie tyle, pozdrawiam was z całego serducha i do kolejnej notki! xoxo.

piątek, 15 lutego 2013

Początek końca.

Cześć.
Na sam początek chciałam przeprosić. Z całego swego serducha, szczerze chciałam was wszystkich przeprosić... Wielu z was czytając wstęp pyta się po co? za co? i dlaczego? Otóż odpowiedź jest prosta. Obiecałam sobie i Wam, że nie zaniedbam kolejnego już bloga, przyrzekałam, że wpadać tu będę często, by systematycznie dodawać rozdziały. Niestety... Moja ,,silna" wola była za słaba. Może i była wena, ale chęci brak. Pisałam wam o mojej przeszłości do której nie chcę już wracać. Nigdy. Nigdy więcej. Z czasem przerosło mnie to wszystko. W moim życiu tyle się zmieniło, a wszystkie zdarzenia były tak chaotyczne, że gdybym chociaż starała się opowiedzieć skrupulatnie co się działo, dla większości byłoby to niezrozumiałe. Ja do dziś prawie całego swojego życia nie rozumiem.. Ale... W tym wszystkim jest jedno małe ,,ale...". Wczoraj w nocy, kiedy nie potrafiłam zasnąć przez natłok myśli znalazłam swój pamiętnik... Zaczęłam go prowadzić od końca maja tamtego roku, ale i on ucierpiał przez moje lenistwo i strach. Jest w nim wiele luk, za dużo. Stanowczo za dużo. Przeczytałam wczoraj cały. Zaledwie dwadzieścia cztery strony .. Otwierając go myślałam, że poprawi mi on humor, ale po czasie zaczęłam płakać. Nadal nie wiem dlaczego... Mimo uczuć i emocji związanych z każdym słowem w tym zeszycie mój ,,instynkt" zauważył pewny ewenement. Nie mógł mi ulecieć, a więc porwałam z biurka długopis, oddzieliłam strony ,,trójkątem" i zapisałam jednej nocy, aż, a może tylko siedem stron. Zaszokowała mnie i przeanalizowałam różnicę pomiędzy składnią z maja 2012 roku, a tego wieczoru. Wydaję mi się, że nie zmienił się mój styl, którego nadal poszukuję, ale raczej postrzeganie świata. Dla niektórych piętnastolatka nie mogłaby przeżyć nic straszniejszego od złamania paznokcia czy utraty chłopaka. To nie prawda. Najwyraźniej to wy w swoim życiu przeżyliście mało, a nie powinniście postrzegać innych przez pryzmat samych siebie. Przez dwa lata istniałam jako dziecko na huśtawce życia. I znowu wracam do starych błędów. Wszystko strasznie chaotycznie. Wiem, wiem, ale nie potrafię inaczej kiedy mówię z serca. Mimo strachu przed wspominaniem i cofaniem się w tył, mimo rozdrapywania dawnych ran nakreślę wam zarys roku 2012.
Jak już wiecie zakochałam się w kretynie. Patryk na którym tak mi zależało zniszczył mnie psychicznie. Po pół roku spotykania się jako znajomi on potraktował mnie jak szm*tę. Wspominając tamte czasy moje ręce drżą... W wakacje wyszłam z depresji, dzięki Michałowi. Nie wiem jak mam mu podziękować. Pewnie nigdy nie przeczyta tych zdań, pisanych przez łzy. To ty uratowałeś mnie z ciemnej otchłani śmierci do jakiej sama prawie się rzuciłam, mimo naszych kłótni i sprzeczek ty wiesz, że kocham cię jak nikogo innego na świecie. Jesteś bratem, którego nigdy nie miałam. Nasza przyjaźń potrafi pokonać największe różnice pomiędzy nami. Po dwóch latach Patryk zniknął, przepadł, mimo że spotykam go co dzień w szkole to najważniejszym facetem tuż po moim kochanym tacie jesteś ty. Zawsze wierzyłam w przyjaźń męsko - damską, ale sama nie potrafię cię traktować tylko jak przyjaciela. Ile bym oddała żebyś mnie pokochał, żebyś nie widział tylko we mnie psiapsióły, która ma zawsze dla ciebie czas. Czuję się strasznie łamiąc naszą umowę ,,bezmiłosną".
Cofając się i sprawdzając błędy, ten akapit wydaję mi się taki ckliwy. Przesłodzony. Mimo to jest on prawdziwy. Niektórzy może i pomyślą, po co jakaś gimbusiara wspomina o swoim ojcu... A ja wam chętnie odpowiem na to pytanie. Dlaczego? Bo bez mojego taty byłabym nikim. Bez niego życie nie miałoby sensu.
Pisząc to wszystko nie miałam jakiegokolwiek celu nakierować ten post na jakieś opowiadanie. Jest to swoiste podziękowanie dla moich czytelników, dla mojego taty i dla Michała. Natknęliście się tutaj szukając bloga z opowiadaniami? Nie wiem czy mój mieści się w waszych kryteriach. Od dzisiaj będzie on swoistym pamiętnikiem. Półką na myśli. Nazywajcie to sobie jak chcecie. Ja wiem jedno. Znajdą się tutaj moje przemyślenia i zdarzenia z prywatnego życia.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam buziole tym, którzy przeczytali ten post do końca.
/ herearehit, bądź jak wolicie FieryShyness