music.

piątek, 22 lutego 2013

Wracam się, cofam, mimo wszystko...

Piątek, praktycznie sobota... Wszystko jest takie jak wcześniej. Bez sensu. Ty nadal nie rozumiesz swoich błędów, ciągle je powtarzasz i ranisz wszystkich dookoła... Najbardziej mnie... W ciągu tego tygodnia tyle się zmieniło... Nasza rozmowa naprawdę nic dla ciebie nie znaczyła? Obiecałeś, przysięgałeś, że nie odejdziesz, a dzisiaj znowu mnie olałeś, nie przyszedłeś, ani się nie odezwałeś. Mam dość. Moje siły już słabną, nie potrafię normalnie egzystować... Znowu ciągnie mnie do żyletki, a to ty mnie przecież od niej odciągnąłeś... Proszę cię po raz ostatni, zmień się. Jeżeli ja potrafię to i ty. Zróbmy coś w końcu, jeżeli naprawdę nie chcemy się stracić. Jestem zmęczona, mylę klawisze, słucham jakiejś zamulającej muzyki i dołuję się jeszcze bardziej... Mam nadzieję, że w weekend się spotkamy, bo jeśli nie... Michał, przecież ty swoim postępowaniem zaprzeczasz samemu sobie...

Wszystko strasznie tak chaotycznie, przeraża mnie to...

______________________________________

Pozdrawiam was! I zachęcam do wchodzenia, bo statystyki podupadają, ano i pamiętajcie PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTARZ. PROSZĘ NIE ZAPOMINAJCIE O TYM.♥

No i stały kontakt ze mną. Wszystkie informacje macie w ,,myself".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz