music.

piątek, 26 kwietnia 2013

Obiecanki cacanki.

Znowu sobie coś obiecałam i znowu nie dotrzymałam słowa... Dołujące dość. Zawiesiłam ten blog i ten o Alicji mówiąc, że nie mam czasu, ale ja potrzebowałam czegoś świeżego, czegoś całkiem innego, dlatego powstało to http://whenpainismixedwiththemusic.blogspot.com/ mój nowy blog. :) Z opowiadaniem o Stephanie, zachęcam do czytania. :) :* I po raz setny przepraszam! :C 

niedziela, 21 kwietnia 2013

pożegnanie..

Odchodzę, wiem, że będzie to dla mnie ciężkie, ale moje życie się zmieniło, nie potrafię już pisać z takim sercem jak kiedyś, zmieniłam się, strasznie mi przykro, a przecież obiecałam sobie, że nigdy Was nie zostawię, ale trudno... Łzy spływają mi na klawiaturę.. Ten wypad do Gliwic we wtorek jest niestety odwołany... No tak, więc cześć.

wtorek, 16 kwietnia 2013

:)

Nie wierzę w to co się dzisiaj stało... Wybrałam się na spacer po dzielni... Stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam, że na ławce leżałeś ty... Bałam się podejść, ale ciekawość była silniejsza... Stanęłam nad tobą, popchnęłam delikatnie twoje ramię. Czułam od ciebie zapach alkoholu. Ocknąłeś się... 
 - Jej, Eli, kochanie - rzucił mi się w ramiona.
 - Czego ty ode mnie chcesz? Odwal się! Jedzie od ciebie browarem! - krzyknęłam. Wylądował na ziemi... Uciekłam... Pobiegłam ile sił w nogach... Niestety nie mam dobrej kondycji... Kiedy się zatrzymałam on mnie dogonił. Był w strasznym stanie, totalnie nie kontaktował... Wyrwałam mu się z uścisku i dotarłam z zadyszką do domu... Nagle usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Nie otworzyłam. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam słuchawki i laptopa, położyłam się. Skupiłam się na monitorze i nie zwracałam uwagi na hałas, po czasie Michałowi się znudziło, poszedł... Nadal się boję, ręce mi się trzęsą... Co do szkoły to ten nowy chłopak w naszej klasie jest całkiem okeej, nazywa się Bartek, przyjechał z Torunia z rodziną. Wysoki blondyn, bardzo miły i dowcipny, właśnie z nim piszę... 

Pisałam ostatnio, że organizuję z Werą niespodziankę, słuchajcie... Kto mógłby i chciał się spotkać z nami 23  kwietnia gdzieś w południe w Gliwicach? :) Pytam się, bo jadę do Weroniki na noc i wybieramy się właśnie tam, znaleźli by się chętni na spotkanie? :) 

Jeżeli blog się podoba to miło by było gdybyś zostawił ślad po sobie. :) Zachęcam do częstego wchodzenia. :* xx

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Cos sie konczy, a cos zaczyna? Czyzby?

Oswoiłam się już trochę z tym, że Michał nie wróci. Że go straciłam... Czy można to nazwać jakąś szkodą? Może właśnie więcej na tym zyskam niż stracę? Zobaczymy... Na razie zostały mi zdjęcia i blizny jako wspomnienia... Mam nadzieję, że tęsknota uleci szybko niczym dmuchawiec porwany przez wiatr... Ręce jeszcze trochę bolą... Ale przejdzie... Czas uleczy rany... Muszę zacząć myśleć pozytywnie... Do naszej szkoły zapisał się jakiś chłopak... Podobno trafi do naszej klasy już jutro... Ciekawa jestem nowej znajomości...
______________________________________
Jeżeli blog się podoba to miło by było, gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad, daje mi to siłę.. :) 

Kolejny rozdzial Alicji!

Zapraszam na kolejną część przygód Alicji na http://dontbesillybitch.blogspot.com/ . Pamiętajcie, aby zostawić po sobie choćby najmniejszy ślad, który spowoduje uśmiech na mojej twarzy i zmobilizuje do dalszej pracy. :*

piątek, 12 kwietnia 2013

Powtórka z rozrywki...

Nie byłam dzisiaj w szkole. Nie miałam sił, a poza tym moja ręka wygląda strasznie. Wybuchnęłam wczoraj około północy, od razu rzuciłam się po żyletkę i zaczęłam się ciąć... Bez opamiętania... Nadal czuję ból... Strasznie piecze, mimo, że krew ustała już dawno. Nie wiem dlaczego to zrobiłam... Przecież niedawno przysięgałam sobie, że nie tknę więcej ostrza. Zawiodłam sama siebie. ,,Michał nie będzie zadowolony" pomyślałam. Po chwili uświadomiłam sobie, że przecież już go nie obchodzę, nie przyszedł porozmawiać, nie dzwoni, nie pisze... Czyli już mogę robić to od czego tak się broniłam? Mogę wrócić do swojego uzależnienia, jakim jest samookaleczanie się? Naprawdę tego chcę? Przynajmniej na chwilę zapomniałam o moich problemach, ale... Ehhh. Weekend już... Pewnie przez dwa dni będę leżeć w łóżku z paczką chusteczek i laptopem... Może zabiorę się w końcu za następny rozdział Alicji... Zobaczymy. Jak na razie odsyłam was na http://dontbesillybitch.blogspot.com/ , aby powspominać dotychczasowe rozdziały. :) 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Be< lie >ve

Dzisiejsza notka nie powstałaby bez be<lie>ve, która stworzyła pewną dość interesującą sentencję:
,,Gdy jesteś zakochany nie widzisz żadnych wad u osoby, 
którą darzysz uczuciem... 
Miłość jest jak rak... 
Zabija Cię od środka, 
a kiedy się ockniesz jest za późno... 
Stałeś się wrakiem człowieka, nikim..." 
Oniemiałam kiedy przeczytałam kilka tych zdań... Pełne wartości, przekazu... Prawdy... Tak jest... Ze mną też tak było i chyba niestety nadal jest... Każda osoba, która zakocha się bez wzajemności jest każdego dnia zabijana przez komórki choroby, którą nazywamy ,,miłością", a przecież z naukowego punktu widzenia to tylko hormon - oksytocyna. Stali czytelnicy tego bloga, wiedzą, że moje początki z Michałem nie były za ciekawe, a teraz jest jeszcze gorzej. Zerwałam z nim. Dzień po incydencie. Był zszokowany, ale nie potrafiłam inaczej... Jest starszy i chciał czegoś więcej, a z drugiej strony ja się przed tym broniłam z całych sił. Tak tego nie chciałam, że rozstałam się z moją największą miłością. Nadal go kocham. Nie rozmawiamy ze sobą. Znowu ciągnie mnie do żyletki, nie macie pojęcia jak bardzo... Nie mam ochoty się z nim spotykać, nie chcę go widzieć. Nie chcę mieć z nim do czynienia, mimo, że tęsknię, strasznie... Chyba popełniłam błąd, ale nie cofnę się przed niczym. Kocham go jak nikogo innego, ale... Nie potrafię zrozumieć, czemu chciał mnie wykorzystać... Nic już nie wiem... Wszystko mi się z nim kojarzy. Moja mama powiedziała, że widziała go dzisiaj na dzielnicy pijanego... Jestem wściekła, martwię się... Podobno nie widziano go w szkole, od tego dnia kiedy ze sobą zerwaliśmy... Nie chcę się obwiniać... Może dzisiaj moja przyjaciółka - żyletka wyleczy mój smutek i problemy... Warto spróbować... Idę po nią. 
Znikam. Rozpływam się. Gubię się w ciemności swoich myśli...

środa, 3 kwietnia 2013

Moja ufnosc nie zna granic... Strach tez nie...

Nastolatka, która spełniła swoje marzenie - w naszych czasach tak mało realne, a jednak możliwe. Obiecałam, że będę opisywać wam wszystko, nawet to czego będę się wstydzić... Ufam mu ponad wszystko i boję się, że to niedługo mnie zgubi. Dzisiaj... Stało się coś czego się nie spodziewałam. Moi rodzice wyszli. Zaprosiłam, więc Michała do mnie. Posiedzieliśmy chwile przed TV, całowaliśmy się, przytulaliśmy się, aż chłopak wstał. Nie wiedziałam co planuje, dlatego też ruszyłam za nim... Otworzył bez problemu drzwi do mojej sypialni. Usiadł na łóżku i przywołał mnie do siebie ruchem ręki. Przysiadłam na jego kolanie. Musnął moją szyję, jeszcze raz, no i jeszcze, przez cały czas to robił. Po chwili spojrzał mi się w oczy i osunął po pościeli, ciągnąc mnie za sobą. Zaśmiałam się. Nagle znalazł się nade mną, nadal całując mnie. Ściągnął swoją bluzę. Nie wiedziałam czego się spodziewać i leżałam jak wryta. Cała odrętwiała. Zsunął delikatnie rękaw mojej bluzki. Nie zauważyłam kiedy rozebrał mnie do samej bielizny. Bałam się, że posunie się dalej. Niestety chciał. No, ale na pragnieniu zostało. Zatrzymałam go przy rozpinaniu stanika. Krzyknęłam stanowczo : ,, NIE ". Dotykał mnie po plecach, ramionach, kończąc na biuście. Nie miałam z tym w sumie większego problemu, wtedy... Nagle się obudziłam z jakiegoś dziwnego transu. Kazałam mu się ubrać i za fraki wyrzuciłam go z domu. Teraz nie potrafię zasnąć i płaczę do poduszki. Nie wiem co mam począć. Wiem, że chciał czegoś więcej... Mam mu następnym razem pozwolić? Już sama nie wiem czego chcę. Kocham go, ale jego dzisiejszy wybryk był niesmaczny... Jestem dziewicą i jakoś nie chcę tego zmienić, ale boję się, że jemu to się nie spodoba... No i pewnie znów nie będę spała. Nie rozumiem tego fenomenu. Kiedy Michała nie ma jest źle, kiedy jest, też jest nie tak.

sobota, 30 marca 2013

:)

Kiedyś słaba, wykończona psychicznie, pragnąca śmierci, która zabierze ją ze świata pełnego idiotów. Jestem z jednych dowodów na to, że czas zmienia człowieka, postrzeganie świata, charakter, wszystko zmienia. Kłócimy się czasami z Michałem, ale to normalne w związku, najważniejsze jest to, że po chwili się godzimy. Kocham go, bardzo. On mnie chyba też... :) Dawno tutaj nic nie dodawałam, można wręcz powiedzieć, że zapomniałam o tym blogu... No, ale postawiłam sobie warunek... Już żadnego bloga nie zawieszę. Ani tego, ani o Alicji.Nie chcę Was po raz kolejny zawieść. Za chwilę idę spać. Nie mam zasadniczo ochoty, ale nie chcę jutro wyglądać jak trup. Dziękuję Wam za to, że pomimo tego, że nie dodaję tutaj wpisów dość często to nadal ze mną jesteście, piszecie do mnie, komentujecie i wchodzicie w poszukiwaniu kolejnych  notek. Daje mi to siłę, pozytywną energię. Lubię to uczucie, nawet bardzo. Mimo, że w moim życiu nie dzieje się już nic godnego uwagi to będę się z wami dzielić w miarę możliwości przeżyciami i momentami w moim jakże nudnym życiu.
Kocham Was. ♥ x

czwartek, 21 marca 2013

nowy blog. :3

Mało się u mnie ostatnio dzieję, wszystko się układa jestem z Michałem - szczęśliwa, a to najważniejsze. Wpadłam ostatnio jak wiecie na pomysł założenie kolejnego bloga z opowiadaniami. Nie zawieszam tego. Nadal będę tutaj coś dodawać, sporadycznie, bo sporadycznie, ale będę. ;) Dlatego zapraszam serdecznie na http://dontbesillybitch.blogspot.com/  :3

niedziela, 17 marca 2013

Kiedyś zamknięta w sobie przez brak miłości, teraz mam jej nadmiar. Zaczynam wątpić... Stwarzam sobie znowu problemy. Wszystko jest takie bez sensu... Pomyślałam, że skupię się na blogu, na samej sobie. Na mojej egzystencji, ale przecież moje życie to miłość do Michała... Kocham go, ot co. Taak, bardzo, dopiero teraz to czuję. Teraz kiedy wiem, że on czuje to samo. Piszę z jakimś tuzinem osób < lol > Ale daję radę. :D Zaraz zabiorę się za naukę, ale mi się nie chcę. ;c Nie widziałam się dzisiaj z Michałem, bo... Bo... Sama nie wiem dlaczego... Tak wyszło. Z nudów założyłam sobie tumblr'a, a więc zapraszam www.fieryshyness.tumblr.com Zastanawiam się czy nie założyć nowego bloga z opowiadaniami... Znalazłyby się osoby, które by na niego wchodziły? :D
____________________________________________________
PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ. 

Zachęcam do kontaktu ze mną na
ASK

GG - 4513731
TUMBLR 
i MOBLO
PISZCIE, BO STRASZNIE MI SIĘ NUDZI. ;CCCCCCCCCC 

czwartek, 14 marca 2013

Czas zmienia punkt widzenia...

Przeczytałam bloga od początku. Skupiając się na każdym słowie i przypominając sobie uczucia i emocje w tamtej chwili. Pierwszy wpis był: ,, Początkiem końca". Wtedy tak, ale teraz? Teraz byłoby to koniec początku. Myślałam, że coraz bardziej zagłębiając się i tęskniąc za Michałem ze sobą skończę, a to jednak wyszło całkiem odwrotnie... Wszystko znowu zaczynam niby od nowa, a jednak tak samo. Nadal spotykam się z Michałem, ale w porównaniu do początków bloga to teraz z nim jestem... Widzieliśmy się dzisiaj. Prawie cztery godziny spędziliśmy u mnie. Sami. Zaczynamy się zbliżać do siebie jak nigdy wcześniej... Nasza więź jest... taka magiczna. Mimo to z każdym dniem ciężko to przyznać, ale przeszkadza mi różnica wieku... Niby prawie dwa lata to nie jest tak dużo... No, ale ty jesteś pełnoletni, możesz sobie pozwolić na wszystko... Chociaż czuję, że znowu sobie sama stwarzam problemy... Czuję się taka spełniona, szczęśliwa, a mimo to wspominając nasze wspólne chwile razem, od kiedy jesteśmy razem - płaczę.. Czemu? Nie mam bladego pojęcia. Ostatnio jestem jakaś taka zaspana, mimo, że długo śpię, czuję się... jakbym była w innym świecie... Martwi mnie to, bo przez to tracę opinię dobrej uczennicy, zawsze skupionej na lekcjach... Jaram się jak dziecko, że jutro jest piątek, cały weekend z Michałem, ale muszę znaleźć chwilę też dla Karoliny...
_____________________________________________________
PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTUJESZ.
Teraz nie tylko skupiam się na przekazaniu wam czegoś, ale nad trenowaniem pisania, więc czekam na opinie związane z gramatyką, stylistyką, składnią etc.

ps. PAMIĘTAJCIE O STAŁYM KONTAKCIE ZE MNĄ.

niedziela, 10 marca 2013

Pierwszy dzień, a mam już dość.

Zakochani, oddani sobie. Podobno tacy jesteśmy. Mimo swoich planów spędzenia czasu nad książkami byliśmy na mieście. Tylko przy tobie czuję się taka bezpieczna. Spotkaliśmy sporo znajomych, którzy nadal myślą,że my się tylko przyjaźnimy i podjęliśmy decyzję, że lepiej nie wyprowadzać ich z tego błędu. Nareszcie moje największe marzenie się spełniło, w końcu mam na wyłączność osobę, którą tak kocham. Nie chcę go stracić i zrobię wszystko, żeby nas związek przetrwał najtrudniejsze próby, których zapewne nie zabraknie...

Zaczynam zastanawiać się nad usunięciem bloga... Jeżeli wszystko już jest okej nie będę miała weny, żeby cokolwiek tutaj napisać... Nie chcę was stracić... To wy pomogliście we wszystkim. W sprawie z żyletkami, z Michałem, poznajecie mnie i podchodzicie na ulicy. To takie urocze. *w* Muszę nad tym pomyśleć... Jeżeli nie usunę to może stworzę nowego z opowiadaniami? Chcę zachować tego i kształcić się w pisaniu... Znajdą się chętni, którzy będą wchodzić i czytać moje opowiadania? :>

Powrót do normalności? Czyżby?

Przed chwilą wróciłam... Spotkałam się z Michałem. Tak jak się umówiliśmy... Czekał przed moim blokiem o dwudziestej trzydzieści... Najpierw pocałunek, a potem schowaliśmy się do jakiegoś ustronnego miejsca na dzielni... Przez cały czas głowa mi pulsowała od nadmiaru myśli. Wiedziałam, że muszę dzisiaj zadecydować. Bez słowa usiedliśmy na ławce przy garażach. Przytulił mnie mocno. Nie owijając w bawełnę, zaczęłam:
 - Michał... Postawiłeś mnie w bardzo trudnej sytuacji... Mimo, że kocham cię nad życie to była ciężka decyzja. Przemyślałam wszystko i... - w tym momencie mnie pocałował i powiedział:

 - Mimo wszystko zrozumiem cokolwiek teraz się stanie, ale musiałem zrobić to po raz ostatni. Teraz spokojnie mów...
 - Nie przerywaj mi - powiedziałam zestresowana, ręce zaczęły mi drżeć. - Niestety... - zaczęłam cichym głosikiem, on nagle wstał i ruszył przed siebie. Podbiegłam do niego i złapałam jego ramię. - Nawet nie dasz mi dokończyć? Lepiej wróć, bo jeszcze psiarnia cię złapie, a jeszcze nie masz osiemnastki...
 - No dobrze, ale czemu mi to robisz? Niestety nie chcesz ze mną być? Zrozum, że cię kocham, ty mnie też, więc w czym problem? 
 - No widzisz, nawet nie pozwolisz mi skończyć zdania... Widzisz jak ja się czułam kiedy przez taki długi czas miałeś mnie w dupie? Chciałam powiedzieć: ,, niestety, nie potrafię bez ciebie żyć i możemy spróbować." - kiedy to usłyszał od razu się na mnie rzucił i zaczął całować, wziął mnie na barana, zaczęłam krzyczeć, musieliśmy szybko uciec, bo radiowóz właśnie nadjeżdżał. Prawie trzy godziny siedzieliśmy w rowie przy moim bloku. Bezpieczni. Kochani. Czuli. Przytuleni. Zrobiło mi się zimno, moja mama znowu zaczęła panikować i do mnie wydzwaniać. Obiecałam, że zaraz wrócę. Żegnaliśmy się pół godziny. Jeszcze mi jest zimno, czuję zapach Michała. Teraz ze sobą piszemy smsy, jemu droga się trochę dłuży, bo musi uważać na policję... Czuję, że dobrze postąpiłam, teraz powinno się wszystko poukładać. Dzisiaj sobie nie pośpię, a tyle mam jutro do roboty... 
____________________________________________________________
PRZECZYTAŁEŚ / AŚ = KOMENTARZ. ♥
Dziękuję osobom, które wsparły mnie przy podjęciu decyzji. Pamiętajcie o stałym kontakcie ze mną na gg, asku czy e-mailu.

piątek, 8 marca 2013

Dzień kobiet...

Nie poszłam do szkoły... Odespałam nockę. Przebudziłam się w południe. Myślałam, że posiedzę sobie cały dzień spokojnie w łóżku z laptopem, popiszę z wami... Po wczorajszym zajściu czułam smak Michała na ustach. To był jeden z najszczęśliwszych moich dni. Popołudniu, około godziny piętnastej zadzwonił ktoś na mój  telefon... Wyświetliło się: ,, Michał ♥". Dostałam ataku paraliżu. Nie potrafiłam odebrać. Coś mnie zatrzymywało... Przecież wczoraj uzgodniliśmy sobie, że znikniemy... Za pierwszym razem nie odebrałam. Bałam się. Nie chciałam, żebyś wracał... Niestety przy trzecim razie pękłam. Podniosłam telefon do ucha, usłyszałam twój męski głos:
 - Cześć... - powiedział nieśmiało. - Moglibyśmy się dzisiaj spotkać? Bardzo mi zależy...
 - Michał, prosiłam cię o coś wczoraj... Czemu znowu nie dotrzymujesz słowa...
 - No, ale Liza! Ostatni raz! Proszę... - chciałam być nieugięta, nie zgodzić się, ale mimo szczerych chęci uległam. Miał przyjść za godzinę. Umyłam się, ogarnęłam włosy i coś na siebie narzuciłam. Denerwowałam się, zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać... Przecież to jest bez sensu... Może Michał zaczął w końcu coś czuć, może się uzależnił ode mnie jak ja od niego, może jednak te pocałunki dały mu do myślenia i chce więcej... Nie chcę się przeliczyć, więc będę czekać... Siedziałam jeszcze z dziesięć minut zanim ktoś zapukał do drzwi. Cieszyłam się, że moi rodzice są w pracy. Wpuściłam go do domu. Trzymał coś za plecami. Wszedł pewnym krokiem. Wyciągnął wielki bukiet róż i misia... Zaskoczona nie wiedziałam co powiedzieć... Podziękowałam, a on już chciał mnie pocałować, przynajmniej tutaj ja potrafiłam zachować granicę i odsunęłam się. Zaczerwienił się, poszłam do kuchni wsadzić kwiaty do wazonu. Nie odezwałam się tylko poszłam prosto do mojego pokoju, a Michał za mną...
 - Ten prezent to z okazji dnia kobiet... - powiedział w pokoju.
 - Wiem, aż taka głupia to nie jestem.
 - O co ci chodzi? Wczoraj było tak miło, a dzisiaj jesteś taka obrażona...
 - Wczoraj to wczoraj, prosiłam cię żebyśmy się już nie widzieli. Sam tego chciałeś... A dzisiaj znowu wracasz? Po cholerę? Nie wiesz jak to boli.
 - Eliza... Zrozum... Ten pocałunek to był jak kopniak w dupę. Zniknęły mi klapki na oczach. Zrozumiałem co czujesz i jak cię traktowałem. Zobaczyłem ile nas łączy, ile czasu ze sobą spędzaliśmy podczas wakacji, ile razem przeżyliśmy, nie chcę tego zaprzepaszczać, nie chce cię stracić i mi też przestało zależeć na przyjaźni... Chcę czegoś więcej... 
 - Michał, mówisz tak, nie dlatego, że mnie pokochałeś, bo w to nie uwierzę. To albo dlatego, że lubisz się ze mną całować i przytulać, sprawia ci to przyjemność albo nie chcesz stracić przyjaciółki, a to jest jedyne wyjście. 
 - To nie tak! Rozumiem, że możesz mieć takie mniemanie o mnie przez to wszystko co ci zrobiłem, ale... Naprawdę zrozumiałem, że nie potrafię bez ciebie żyć, bez ciebie nic nie ma sensu... 
 - Po tym wszystkim ty jeszcze myślisz, że ci uwierzę? - dodałam oburzona. Chłopak stanął przede mną.
 - Czy te oczy mogą kłamać? - spytał, patrząc na mnie. Pocałował mnie. Znowu nie potrafiłam się oderwać. Tęskniłam za smakiem tych ust... 
 - Może i nie potrafią kłamać, ale co chcesz dalej z nami zrobić? - spytałam, kiedy oderwałam się.
 - Jak to co? Jeżeli ty mnie kochasz, a ja ciebie, to chyba oczywiste... Będziesz ze mną? 
 - Nie wiesz ile czasu czekałam na to pytanie, ale nie odpowiem ci na nie, nie jestem gotowa po tym wszystkim co przeszłam, muszę zastanowić się nad odpowiedzią...
 - Jak chcesz... Dam ci czas... Spędzimy dzisiejszy dzień razem?
 - A chcesz tego?
 - Nawet nie wiesz jak bardzo...
 - No dobrze - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Usiadłam na łóżko, a on przy mnie. Przytulaliśmy się i całowaliśmy. Około piątej popołudniu musiałam trochę posprzątać, Michał mi pomógł, a potem pożegnaliśmy się i poszedł, bo moi rodzice niedługo mieli wrócić... Teraz zamulam i piszę z Michałem... Nie wiem kiedy się spotkamy, bo weekend mam zawalony... I tak nie wiem co mu powiem... Zastanawiam się nad odpowiedzią... Może wy mi pomożecie? Mam się zgodzić? Już sama nie wiem czego chcę...
___________________________________________

PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ. 
ps. Pamiętajcie o stałym kontakcie ze mną. :* Wszystko macie w ,,myself". :*

urodziny..

Wczoraj miałam 16 urodziny... Mój humor nadal był do dupy. Chciałam to święto przeżyć z tobą, Michał, ale kiedy to planowałam nie wiedziałam, że nasze losy się tak potoczą... W szkole na przerwach wszyscy mnie zatrzymywali i składali życzenia... Moje ostatnie lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Polski i dwa wfy... Nie ćwiczyłam. Siedziałam na ławce przed szatnią... Nagle Karolina, która była u pani wicedyrektor w sprawie wolontariatu krzyknęła z holu, do mnie:
 - Eliza! Ktoś do ciebie! Chodź tutaj - nie wiedziałam co mam zrobić, więc podeszłam do drzwi z sali. Na szkolnym korytarzu stał nie kto inny, tylko Michał. Nie wierzyłam własnym oczom. Uszczypnęłam się w ramię. Uśmiechnąłeś się. Niestety ja nie mogłam wyjść z terenu sali, więc zawołałam cię.
 - Co ty tutaj robisz? - zapytałam kiedy podszedłeś.
 - Jak to co tu robię? Masz urodziny tak? Chciałem ci osobiście złożyć życzenia. Więc spełnienia marzeń Eli, wszystkiego czego tylko pragniesz - powiedział i mnie pocałował. Namiętniej niż za pierwszym razem, a ja chciałam tak trwać i trwać w twoich objęciach. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, powiedziałam:
 - Nawet nie wiesz czego mi życzysz... Żeby spełniły się moje marzenia i pragnienia? Mam tylko jedno - żebyś w końcu dostrzegł jak bardzo cię kocham i że nie potrafię bez ciebie żyć. Przez te dni, kiedy cię nie widziałam, tęskniłam jak cholera. Myślałam, że się już nie spotkamy, a wręcz będziemy się omijać. Chcesz żebym miała to czego pragnę? No właśnie, więc zostań przy mnie, nie jako przyjaciel, ale jako coś więcej, bez ciebie nie potrafię normalnie egzystować. Chodzę do szkoły niewsypana, po snach z tobą. Michał... Jeżeli nie potrafisz chociaż tego spełnić to możemy dzisiejszy dzień spędzić razem? Chociaż tyle, proszę...

 - Eliza nie musisz prosić, sam chciałem to zaproponować, ale bałem się odrzucenia, że po tym pocałunku, po tamtej rozmowie mnie wyrzucisz...
 - Głupek - dodałam z uśmiechem. Chłopak pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do szatni. Na szczęście prawie wszystkie dziewczyny ćwiczyły. Mieliśmy trochę czasu dla siebie. Michał usiadł opierając się o ścianę. Usiadłam przed nim, wtulona w jego klatkę piersiową. Pocałował mnie w czoło. Nie wiedziałam co mam myśleć, ale najważniejsze było to, że spełniła się chociaż część mojego marzenia. Kiedy wf się skończył, a dziewczyny weszły do szatni stanęły jak wryte. Ja zaczęłam się śmiać.
 - Sorry dziewczyny, nie uprzedziłam was, ale sama nie wiedziałam, że Michał przyjdzie - chłopak przywitał się z dziewczynami, ja wzięłam torbę, która on sam po chwili mi odebrał, żebym się nie nanosiła. Wyszliśmy, przytuleni. Wszyscy uczniowie już kończyli lekcje i schodzili po schodach. Nie możecie sobie wyobrazić min dziewczyn, które tam stały, kiedy ja obściskiwałam się na środku korytarza z Michałem. Karolina sama zdziwiona podeszła i zapytała się czy jesteśmy razem... Na to ja odpowiedziałam ze śmiechem.:
 - Ile razy mam ci powtarzać? Jesteśmy przyjaciółmi. ,, True friendship is like one spirit. " i odeszłam po kurtkę. Byłam prze szczęśliwa, nie wierzyłam, że moje urodziny mogą być tak wspaniałe. Odniosłam torbę do domu i poszliśmy na miasto. Cały dzień spędziliśmy w różnych kawiarniach, przytulając się i całując. Późnym wieczorem poszliśmy na moją dzielnice i jak w wakacje usiedliśmy na jednej z ławek rozmawiając, śmiejąc się i przytulając. Tak spędziliśmy czas do dwudziestej trzeciej w nocy, kiedy zadzwoniła po mnie mama. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi. Wiedziałam, że jeszcze musimy poważnie porozmawiać... Tak na koniec...
 - Eliza, słuchaj...

 - Nie. Nie mam zamiaru słuchać wywodów na temat, że nic do mnie nie czujesz, że dzisiaj są moje urodziny dlatego chciałeś zrobić mi przyjemność. Wiem to i dlatego niech tak zostanie jak było wcześniej. Zapomnę w końcu, muszę. Odejdź i nie spotkajmy się nigdy więcej - powiedziałam, a on pocałował mnie w usta. 
 - Jeżeli tak chcesz, a ja myślałem... 
 - Co myślałeś? No co? Mów! - krzyknęłam kiedy on odchodził, nie dowiedziałam się co chciał powiedzieć. Wróciłam do domu i praktycznie nie spałam, dzisiaj chyba sobie zrobię wolne z okazji dnia kobiet. W końcu należy mi się. Przynajmniej odeśpię. Więc jak na razie to tyle, może coś dopiszę jak się obudzę, a teraz wracam do łóżka. W końcu szczęśliwa, mogę się napajać wspomnieniami z wczoraj.
____________________________________________

PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ.
Nie zapominajcie o stałym kontakcie ze mną. ♥
Ps. Chciałam złożyć wszystkim dziewczynom życzenia z okazji dnia kobiet. Niech się spełnią wasze wszystkie marzenia. Żebyście były szczęśliwe. :*

wtorek, 5 marca 2013

Sen, znowu...

Kolejna noc... I znowu mi się śniłeś... Czy ja kiedyś ucieknę od wspomnień? Od wracania do przeszłości, od tego wszystkiego co było pomiędzy nami? Nie znam cię, ty nie znasz mnie, ale to nie zmienia faktu, że kocham cię jak nikt inny...
________________________________________________
PRZECZYTAŁEŚ/AŚ = KOMENTUJESZ. :*

Dziękuję Wam, że jesteście. :* Pamiętajcie o stałym kontakcie ze mną. ;>

poniedziałek, 4 marca 2013

Zagubiona...

Znowu zamulam w łóżeczku... Znalazłam cudowną piosenkę... Jane - Kiedyś rozmawialiśmy o wszystkim...
Płaczę... Rozczulam się sama nad sobą... Boję się kolejnych dni... Teraz przynajmniej mogę uciec od wszystkiego poprzez naukę, ale... Co będzie w wakacje? Znowu rozdrapuję te rany, przecież jest tyle czasu, tyle się może zmienić, ale wątpię, żebyś wrócił... A tak bardzo bym tego chciała... A może i nie? Już sama nie wiem co czuję... Zgubiłam się w tym wszystkim.... Na razie odpływam przy pięknym głosie Moniki i sobie pomyślę nad wszystkim...
_______________________________________________
PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ.
Pamiętajcie o kontakcie ze mną - całe info w ,, myself ". Buziaki. ♥

Chciałam serdecznie podziękować Michałowi za to, że dzięki niemu od dzisiaj ten blog będzie oficjalnie reklamowany przez MTV POLSKA. ♥

Nowy rozdział życia?

Kolejny raz zaspałam. Spóźnię się na pierwszą lekcję, więc lecę na dziesiątą... Czuje, że moje szczęście związane z Michałem uleciało... Wiedziałam, że kiedyś się to wszystko musi skończyć, ale nie wiedziałam, że w tak drastyczny sposób. Teraz zaczynam nowy rozdział w swoim życiu, a spróbuj mi tylko przeszkodzić i znowu wmieszać się w moje życie... Nie chcę cię już w nim. Jesteś dla mnie bezwartościowy. Arogancki. Wredny. Za bardzo pewny siebie... Kiedyś znajdowałam w tobie same zalety, a po tym wszystkim  spostrzegam tylko wady... Przeraża mnie to, że tak od ciebie staram się odseparować. Dziwię się sama sobie... Nie wierzyłam kiedyś, że będę tak mogła... Po prostu wyrzucić cię z serca, ale wyczuwam jeszcze ślady w środku, które pozostawiłeś, i które raczej nie znikną...
______________________________________
CZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ.
Pozdrawiam was serdecznie, wy jesteście teraz moim wsparciem, kochani. ♥

niedziela, 3 marca 2013

jeszcze tylko 117 dni...

Uwalniając się z twojej klatki wpadłam we własne sidła. Martwi mnie to... W tamtym roku nasze wakacje były cudowne. Nie zapomnę ich do końca życia, a teraz co? Postawiłam się sama w takiej sytuacji jak wtedy z Patrykiem... Znajomi rozpierzchli się, niczym mrówki wybiegające z mrowiska. ,,Nic się nie zdarza w życiu dwa razy! Nie ma tego samego dnia, ani nocy. Tego samego pocałunku, uśmiechu na twarzy. Miłości, tej samej postaci. Łez , cierpienia i bólu. " A jeżeli ja wszystkie najlepsze momenty życia przeżyłam, a nawet nie zauważyłam? Nie doceniłam ich? Przeczuwam, że te wakacje będą do dupy. Ciebie, Michał już nawet nie mam przy sobie, moi znajomi też się jakoś oddzielili... Nie widzę tych całych dwóch miesięcy bez spotkań, wyjazdów, namiotów... Może za wcześnie wybiegam w przód, ale to potwierdza wielkość problemu...
Karolina, Aleksandra - kocham was. ♥
________________________________________________


CZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ.

;>

Kolejna noc. Kolejne nieprzespane godziny. Cios w plecy, kiedy dowiaduję się, że spędzasz czas ze swoimi kumplami przy piwku, zamiast pomartwić się o mnie... Zmieniłeś się od wakacji i to bardzo. Z miłego, porządnego i sympatycznego chłopaka zrobił się z ciebie arogancki ignorant, który nie szanuje nawet swojej byłej przyjaciółki... Do twojego małego móżdżku chyba nie dociera co się dzieje ze mną, kiedy ty tak mnie traktujesz...
______________________________
CZYTAŁAŚ / EŚ - KOMENTARZ.
Dziękuję, że jesteście. :")
Osoby, które chcą się ze mną skontaktować, wszystkie informacje macie w ,,myself". :)

wsparcie...

Siedzę w łóżku z laptopem i kawą. Nawet nie staram się zasnąć, bo i po co? Wolę wspominać dzisiejszy dzień. Szalony dzień... Wyszłam sobie na spacer. Na dzielnicy podbiegły do mnie dwie dziewczyny. Przestraszyłam się, bo pomyślałam, że coś się stało... Jedna z nich - blondynka, wyższa, zaczęła kiedy ściągnęłam słuchawki:
 - Czeeść! Eliza? To ty? 

 - Siema? No? Znamy się? - zapytałam zaskoczona.
 - Ty nas nie, ale my cię tak. Autorka bloga otherwiselove?
 - Ano... Ale...? Skąd wy tutaj?

 - No widzisz. Mimo pozorów Warszawa nie jest taka duża... Popytałyśmy ludzi i znalazłyśmy cię! - krzyknęła uradowana szatynka.
 - Hahaha, nie wiarygodne... No to miło was poznać - dodałam z uśmiechem. 
 - Jestem Nati, a to Iga - dodała blondynka. - Czytamy twojego bloga. Jesteś wspaniała. Pomimo tych dwóch dupków, nadal się starasz i nadal się trzymasz... Podziwiam cię za to.
 - Jejku. Jakie to miłe...
 - Słuchaj... Wiem, że to głupie pytanie, ale... Mogłabyś pokazać nam swoje blizny? - zmartwiło mnie to pytanie, bo nie lubię pokazywać śladów po swojej głupocie, ale zgodziłam się i odsunęłam bluzę.
 - O kurczę... Sporo ich... - skomentowała Iga.
 - Dlatego mówię, nie bierzcie przykładu z takiej idiotki jaką jestem... - aż łezka zakręciła mi się w oku, kiedy zrozumiałam, że te dziewczyny przepytywały znajomych, byle się ze mną zobaczyć. Wzruszyło mnie to... Porozmawiałyśmy jeszcze z jakiś kwadrans, ale dziewczyny musiały już wracać. Pożegnałyśmy się i obiecały, że jeszcze wpadną. Wracając do domu zaczęłam płakać. Nie wierzyłam, że mam taki rozgłos. Że to coś co dodaję na bloga ktoś czyta, że są osoby, które nie zasypiają czytając moje wpisy. W końcu w całym swoim życiu znaczę coś dla kogoś. To takie miłe... W swoim pokoju znowu usiadłam do kompa. Niedługo po powrocie kolejna niespodzianka. Napisali do mnie czytelnicy. Pięć dziewczyn i jeden chłopak. To naprawdę takie wzruszające, kiedy piszecie do mnie na gadu. Zmartwieni, boicie się o mnie, wspieracie jak tylko możecie. To jest olejem napędowym, który pomaga mi w dalszym pisaniu. Jesteście naprawdę wielkim wsparciem! Dziękuje wam za to, że jesteście przy mnie w tak trudnych chwilach! Bez was moje życie straciło by całkowicie sens. Mimo, że was nie znam, to przytuliłabym każdą osobę, która tutaj wpada, komentuje i udziela się. :'')))))

sobota, 2 marca 2013

pustka w sercu.

W nocy wzięło mi się na wspomnienia... Przez łzy ukazywały mi się momenty z wakacji. Nasze wypady nad jezioro, namioty... Mecze, imprezy u mnie... Dopiero do mnie doszło, że tyle czasu spędziliśmy razem... Praktycznie całe dwa miesiące... Dzień w dzień... I tak nagle wszystko się zaczęło sypać... Teraz wszystko mi przypomina ciebie... Co druga piosenka, zwroty, których tylko my używaliśmy, programy, które oglądaliśmy razem. Horrory przy których mogłam cię wyściskać, bo się ,,bałam"...Wczoraj straciłam osobę, na której tak mi zależało... Nasza przyjaźń rozpłynęła się... Niczym zamek z piasku, który po czasie zostaje porwany przez morze... Tyle zyskać i to wszystko stracić w niecały rok... To trzeba być mną... No, ale co ja poradzę, że nie potrafiłam inaczej... Nie wiem czy chcę cofnąć czas... Cały czas zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, idąc wczoraj do ciebie... Ale nie. Nie chcę tego cofnąć, nawet jakbym potrafiła. Stało się. 
Cały czas czuję smak twoich ust... To on będzie mnie teraz dręczyć. Wszystko zostawiłam w twoich rękach, Michał... I to mnie przeraża... Potrzebuje pomocy. Wsparcia. Od kogokolwiek... Nie chcę wracać do mojej starej przyjaciółki - żyletki...
____________________________________________
Opisuję to wszystko dla was... Żebyście nie tracili wiary w siebie, żebyście nie popełniali podobnych błędów jak ja, ale martwi mnie mała statystyka. Udostępniajcie, rozsyłacie gdzie się da. Dziękuję, że jesteście! :*
PRZECZYTAŁAŚ / EŚ = KOMENTARZ. ♥
No i pamiętajcie o kontakcie ze mną. Wszystko macie w myself.
xx.

piątek, 1 marca 2013

koniec męki i cierpień.

Byłam u niego... Zebrałam w sobie wszystkie siły i ruszyłam na jego dzielnicę... Wśród mrozu... Szłam bezustannie, myśląc, że znajdę to czego szukam. Spokoju. Obojętności. Czegokolwiek co pomoże mi zapomnieć... Jeżeli nie będzie to żyletka to zostaję mi rozmowa z tobą... Dotarłam do bloku. Moje nogi zaczęły drżeć. Nie potrafiłam tego opanować... Dopiero teraz dotarło do mnie zwątpienie... A jeżeli ciebie nie będzie? Mimo to weszłam pewnym krokiem po schodach i stanęłam na ostatnim piętrze, przed twoimi drzwiami.Znowu chwila zawahania. Za późno. Zapukałam... Cisza... Nie słyszę kroków. Już oddalam się do schodów. Pełna nadziei, że wyjdę niezauważona... Otworzyłeś.
 - Eli? Co ty tu robisz? Coś się stało? - zapytałeś na progu.
 - Chyba... Znaczy się... No tak... Mogę wejść?
 - Pewnie. Zapraszam. Nikogo dzisiaj u mnie nie ma...
 - ,,Masz wolny dom, twoja mama wyszła i nawet wtedy nie możesz zadzwonić i i się ze mną umówić?" - pomyślałam...
 - A więc? Co się stało, że mnie niespodziewanie odwiedzasz? - zapytał kiedy usiedliśmy w salonie.
 - Właśnie to stało, że ty nie potrafiłeś...
 - Słucham?
 - Od naszej rozmowy tyle minęło, a ja czekałam... Z każdym dniem coraz bardziej tęskniłam. Wiem, wiem. Ty mnie masz i tak w dupie, ale po tej ostatniej rozmowie myślałam, że coś dla ciebie znaczę... Jednak się myliłam... To już jest bezsensu... Bezcelowe gierki... Po co mamy tracić czas... Mógłbyś oddać mi moje słuchawki, które ostatnio pożyczyłeś? Zabiorę je i nie musimy się więcej widzieć, nigdy... - skończyłam szepcząc. Michał wyszedł do drugiego pokoju. Bez słowa wrócił ze słuchawkami...
 - Ale dlaczego? Na pewno chcesz to wszystko skończyć?
 - Przecież ty masz wywalone po całej linii. A ja w pojedynkę nie będę się starać o nas oboje... Było minęło i nie wróci.
 - Nie prawda!
 - Jak to nie? Rozmawialiśmy o moich bliznach i obiecałeś, że będziemy się spotykać, a dobrze wiesz, że ja pierwsza się nie odezwę. Starciliśmy to wszystko... Nie ma sensu tego ratować...
 - Jak chcesz... To twoja decyzja...
 - No pewnie, wszystko najlepiej zwalić na mnie... - burknęłam.
 - Już nie bądź taka uszczypliwa!
 - A jaka mam być? Gdybym nie przyszła to byśmy się nie spotkali przez najbliższe kilka tygodni!
 - Nie wiesz co by było...
 - Dobra, ta rozmowa do niczego nas nie doprowadzi... Biorę słuchawki i znikam z twojego życia... Mam tylko jedną prośbę.
 - Jeżeli nie mogę cię zatrzymać przy sobie, to powiedz jaką.
 - Nic do mnie nie czujesz, tak? Więc może tak na pożegnanie i na pamiątkę... Pocałujemy się? Sprawdzisz czy na pewno nic więcej nie oczekujesz...
 - Szczerze? To sam miałem to zaproponować... - dokończył. Podszedł i objął mnie delikatnie. Nie potrafię opisać mojego szczęścia w tamtym momencie. Gdybym miała skrzydła uniosłabym się, aż do sufitu. Spojrzał w moje oczy, pewnie byłam cała czerwona... Nasze wargi złączyły się... Czułabym jakby ten pocałunek trwał wieczność, a mógłby jeszcze dłużej... Kiedy się oderwaliśmy od siebie zabrałam szybko słuchawki i wyszłam. Bez pożegnania. Nie zniosłabym dalszej rozmowy o tym, że mimo wszystko Michał nie chce ze mną być... Teraz siedzę w łóżku z milionem chusteczek dookoła. Zaraz będę oglądać jakiś film... Chyba zdecyduję się na ,,Trzy metry nad niebem"... Po raz kolejny poryczę się przez głupią Babi, która obwiniła biednego Acze o śmierć przyjaciela...

Czuję, że wszystko co było dobre się skończyło. Wraz z naszą przyjaźnią, odleciało... Gdzieś daleko... I nie wróci... Ale musiałam coś zmienić. Zadecydować. Pewnie będę żałować. Zadręczać się. Uwolniłam się z klatki, ale wpadłam we własne sidła... Znowu płaczę, tusz ścieka ze mnie strugami... Wiem, że gdyby nasza przyjaźń dalej trwała to bym się z czasem wykończyła, a po pocałunku wszystko zostało w twoich rękach, chociaż nie czuję, żeby to wszystko dobrze się skończyło...Tylko co ja teraz będę robić? Bez ciebie? Kto zajmie mój cały czas? Kilka godzin po pożegnaniu, a ja już cholernie tęsknie...

piątek...

Zaczynamy weekend. Mam nadzieję, że chociaż teraz ci się o mnie przypomni... Jestem przygaszona, na mojej twarzy od dawna nie pojawił się uśmiech... Słyszałam, że wyrzucili cię ze szkoły... Czemu ja jeszcze o tym od ciebie nie wiem? Może przestałeś mi ufać? Może masz dość małolaty? No to czemu rozmawialiśmy? Po co to było? Albo znowu szukam dziury w całym, a to okaże się głupią plotką. Tęsknię, w nocy nie potrafię opanować łez. Proszę o jedno. Wróć i zostań... Nic więcej nie chcę...

______________________________________

Ras Luta - Dzięki Bogu.

środa, 27 lutego 2013

Dwa tygodnie...

Dzisiaj minęły już prawie dwa tygodnie odkąd się nie widzieliśmy... Znowu się użalam na blogu... No, ale bywa... Zamknąłeś mnie w klatce, a klucz bezczelnie trzymasz w swojej kieszeni. Jedynym sposobem, abym mogła się uwolnić z tej męki jest spotkanie, które pewnie nie nastąpi za szybko. Tęsknię, bardzo... A ty znowu masz na mnie wyjeban*... To boli... 
Kiedy w końcu przestaniesz mnie traktować jak rzecz?
Znowu piszę wszystko tak chaotycznie... Powtórzenia, wszędzie, masakra... Łzy ściekają mi z policzków. Męczy mnie to wszystko. Po co była ta nasza ,,poważna" rozmowa? I tak jest jak wcześniej... Bes sensu...

Czytając jeszcze raz ten akapit zauważyłam, że piszę jak jakaś rozwydrzona dziewczynka. Przepraszam. To przez brak weny... Zator, nie lubię go...

___________________________________________
PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTUJESZ.

Pamiętajcie o kontakcie ze mną na asku, GG i e-mailu, wszystko macie w ,,MYSELF". Pozdrowionka. xx

niedziela, 24 lutego 2013

nocne rozmowy z samą sobą...

Głucha cisza. Mrok. Środek nocy, a ja znów nie śpię. Wycieńczam się powoli. Wszystko z tęsknoty do ciebie. Kolejny weekend bez spotkania...Nie potrafię. Znowu mnie olewasz. Mam dość. Powoli życie ulatuje ze mnie... Bądź przy mnie, a wszystko będzie ok.

sobota, 23 lutego 2013

...

Kolejna nieprzespana noc. Kolejne godziny spędzone bezczynnie w łóżku. Teraz mam piasek pod powiekami. I żadnej ochoty na jakiekolwiek działanie. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że napisałeś. Teraz. W sobotę, kiedy wyglądam jak jakiś postrach. Mam wielkie sine wory pod oczami i zachowuję się jakbym coś wypiła. Gratuluję wyczucia czasu, naprawdę. No, ale dobrze mnie znasz. Nie odmówię. Zgodziłam się. Powinnam wykorzystywać czas, który mogę spędzić z tobą, bo niedługo już może nie będziemy się mogli widzieć, ale ty jeszcze o tym nie wiesz... Przeraża mnie to wszystko. Przerasta. Nie potrafię. Muszę się ogarnąć i pomalować, trzeba będzie jakoś ukryć te konsekwencje nieprzespanej nocy. Umiesz grać mi na uczuciach i psychice, to muszę przyznać... W domu znowu pusto, nawet nie wiem gdzie się wszyscy podziali... 

____________________________________________________


PRZECZYTAŁEŚ/AŚ = KOMENTUJESZ. ♥

No i nadal utrzymujcie stały kontakt ze mną. Moja skrzynka na gg już jest przepełniona, ale daję radę. :)))

piątek, 22 lutego 2013

Wracam się, cofam, mimo wszystko...

Piątek, praktycznie sobota... Wszystko jest takie jak wcześniej. Bez sensu. Ty nadal nie rozumiesz swoich błędów, ciągle je powtarzasz i ranisz wszystkich dookoła... Najbardziej mnie... W ciągu tego tygodnia tyle się zmieniło... Nasza rozmowa naprawdę nic dla ciebie nie znaczyła? Obiecałeś, przysięgałeś, że nie odejdziesz, a dzisiaj znowu mnie olałeś, nie przyszedłeś, ani się nie odezwałeś. Mam dość. Moje siły już słabną, nie potrafię normalnie egzystować... Znowu ciągnie mnie do żyletki, a to ty mnie przecież od niej odciągnąłeś... Proszę cię po raz ostatni, zmień się. Jeżeli ja potrafię to i ty. Zróbmy coś w końcu, jeżeli naprawdę nie chcemy się stracić. Jestem zmęczona, mylę klawisze, słucham jakiejś zamulającej muzyki i dołuję się jeszcze bardziej... Mam nadzieję, że w weekend się spotkamy, bo jeśli nie... Michał, przecież ty swoim postępowaniem zaprzeczasz samemu sobie...

Wszystko strasznie tak chaotycznie, przeraża mnie to...

______________________________________

Pozdrawiam was! I zachęcam do wchodzenia, bo statystyki podupadają, ano i pamiętajcie PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTARZ. PROSZĘ NIE ZAPOMINAJCIE O TYM.♥

No i stały kontakt ze mną. Wszystkie informacje macie w ,,myself".

czwartek, 21 lutego 2013

Kino. :*

W szkole wracałam myślami do bloga, bo to on teraz daję mi siłę do walki o samą siebie. Szukałam jakiegoś natchnienia, cytatu, czegokolwiek co odzwierciedlałoby dzisiejsze czas bądź mój jakże wspaniały dzień. I w końcu, siedzą w klasie z historii spojrzałam na gazetkę i dostrzegłam!
,, Internet - nieograniczona komunikacja, nieograniczona izolacja. " - Paul Carvel.
Zaczęłam rozwijać tą myśl, dedukować... Taka prawda. W XXI wieku możemy za pomocą telefonu, tableta bądź komputera skontaktować się z ludźmi po drugiej stronie świata. Mimo to, jest i zła strona. Internet to uzależnienie. Korzystając z niego powinniśmy zachowywać jakieś ograniczenia, i właśnie przez ich brak stworzono nazwę ,,hejter". Świat wirtualny mimo, że stworzony w dobrym celu przeradza się przez społeczeństwo w coś strasznego... A jakie są wasze poglądy na ten temat? :)
____________________________________________

Dobra nie było wpisu w którym nie opisałabym czegoś z własnego życia, a więc. Dzisiejszy dzień cudowny! *.* W szkole wszystko idealnie. Wszystko się układa, popołudniu poszłam z Karoliną do kina. Kocham nasze wypady, dziołcha! :* Teraz gadam z Michałem na skype. W końcu się układa... Niech tak zostanie dłuugo, proszę. ♥


Pamiętajcie! :* Kto przeczyta ten komentuje, ładnie Was proszę. ♥

No i stały kontakt:
ASK
 GG - 45137316
i e-mail
Oglądalność spada, martwi mnie to, oj martwi...

środa, 20 lutego 2013

:)

Jakoś czuję się lepiej po naszej rozmowie. Tak wszystko ze mnie zeszło. W końcu wszystko pomiędzy nami wyjaśnione, mam nadzieję, że nie wrócę znowu do żyletki... Nie chcę tego, nie chcę sama siebie niszczyć. Bez sensu. Nawet to co piszę jest bez celu. Musze odpocząć. Chyba się przeziębiłam . Głowa mnie boli, zrobiłam właśnie pracę na biologię, a teraz czeka na mnie historia, już mam dość. Jestem wycieńczona, nie mogę się doczekać piątku, który spędzę z Karoliną. :* Idziemy na miasto, a potem do mnie. No i Michał też przyjdzie, chyba... O ile znowu coś albo ktoś nie będzie ważniejszy ode mnie. Ten wpis trochę wymuszony, a żeby tylko coś się tutaj znalazło. Na razie jest okeej i niech tak zostanie. :)
______________________________________________

PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTUJESZ.

Chciałam jeszcze podziękować Karolinie, bo ty zawsze jesteś ze mną. Cokolwiek by się stało, jakakolwiek bym nie była ty zawsze zostaniesz przy mnie. Dziękuję za czas poświęcony mi i przepraszam jeżeli kiedykolwiek coś zrobiłam, albo cię uraziłam. Kocham cię. ♥

wtorek, 19 lutego 2013

Nadzieja znowu we mnie...

Wszystko takie mętne. Bez sensu. Bez celu... Kiedy nagle... Zapłakana zaglądam na telefon. I nie wierzę. Nie potrafię uwierzyć własnym oczom. To był... Sms od Ciebie, Michał...
,,Przepraszam za wszystko. Zrozumiałem moje błędy. Nie chcę tracić naszej przyjaźni przez głupoty. Wybacz..."
Po chwili zadzwonił... Poprosił o rozmowę w cztery oczy... Stał właśnie pod moim blokiem... Ręce znowu zaczęły mi drżeć. Zgodziłam się, bez zastanowienia. Ubrałam się szybko i wybiegłam. Stał przed klatką z papierosem w ręce. Podeszłam po cichu, łapiąc go za plecy. Wystraszył się, ale zaraz na jego twarzy zawitał uśmiech. Tęskniłam za nim.
 - Masz może ochotę na spacer? - zaproponował.

 - Ano chętnie... Nagle sobie o mnie przypomniałeś, co? - zapytałam trochę arogancko, łapiąc go za rękę i ruszając w stronę parku. 
 - Zawsze o tobie pamiętam. Tylko... Musiałem wszystko przemyśleć... I chciałem cię przy okazji za wszystko przeprosić... Ten koncert to była jakaś pomyłka... Byłem tam z Rafałem i Ewą, jego dziewczyną... Nie mogłem podejść, bo przecież to moja praca...
 - Dobra, dobra nie tłumacz się - odpowiedziałam.
 - Zimno jest, więc może wstąpimy do baru na kawę? 

 - Chętnie, ale nie wzięłam kasy ze sobą... - odpowiedziałam, a on spojrzał swoimi niebieskimi oczami na mnie. Wziął mnie pod rękę i skręciliśmy do kawiarni. Otworzył mi drzwi bez słowa, było prawie pusto. Usiedliśmy w ciemnym rogu. Nagle upadł mi telefon. Kiedy go podnosiłam odwinął mi się rękaw i Michał zauważył blizny.
 - Znowu to robisz? Dlaczego? Wytłumacz mi po co? Chcesz się tylko skrzywdzić? Znowu Patryk?
 - Jesteśmy przyjaciółmi, tak?
 - No tak, dlatego mi to wytłumacz!
 - Nie krzycz na mnie... Pamiętasz jak opowiadałam ci kiedyś, że dość często mi się śnisz.
 - No kojarzę...
 - A teraz ze sobą nie gadaliśmy, jeszcze ten koncert mnie dobił, a o zdjęciach na fejsie nie wspomnę... I niedawno to się powtórzyło... To był koszmar. Widziałam jak odchodzisz, jak nasza znajomość się kończy. Nie potrafiłam inaczej odreagować... I znowu użyłam żyletki, ale najgorsze stało się po tym... Wybiegłam z domu, zaczęłam wspominać wszystkie miejsca, gdzie spędzaliśmy czas razem. I tak doszłam na twoją dzielnicę. Przez godzinę siedziałam na twoim progu. Ryczałam. Nie potrafiłam się uspokoić. Wiem, że jestem naiwna, mówiąc ci to wszystko, bo wiem, że nie będziemy razem, że to tylko przyjaźń, ale chcę być z tobą szczera - opowiedziałam, zawstydzona. Michała zamurowało. Siedział naprzeciwko z otwartymi ustami.
 - Nie chcę z tobą być tylko dlatego, że nie chcę tracić naszego kontaktu. Jakbyśmy zostali parą kłócilibyśmy się więcej, mniej byśmy sobie ufali i ogólnie byłoby do dupy. Nie chcę stracić osoby, która jest bardzo ważna w moim życiu. Mogę powierzyć ci wszystko, wszystko powiedzieć, zawsze mi pomożesz. Proszę cię, żebyś już nigdy więcej nie robiła sobie krzywdy z mojego powodu... Obalmy stereotypy o tym, że przyjaźń damsko - męska nie istnieje. Jeżeli będzie ci trudno, znowu coś zrobię źle, albo będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości, to ja zawsze cię wysłucham. Nie zapominaj. Kocham cię jak siostrę i nie chcę cię stracić. Nigdy - dokończył, usiadł obok mnie i przytulił. Mocno, bardzo mocno. Pocałował w czoło i spojrzał mi głęboko w oczy. Spojrzałam na zegarek była już osiemnasta, musiałam wracać. Mimo to zaczęłam płakać. Wtuliłam się w jego ramię. Tylko tam czułam się całkowicie bezpieczna. Wypiliśmy szybko, zamówioną kawę i odprowadził mnie, a na dobranoc pocałował w policzek. Do teraz mam to miejsce czerwone. Mimo, że nie jesteśmy razem cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Może teraz będzie mi lepiej.

____________________________________________________________

Pamiętajcie o stałym kontakcie ze mną na GG, asku czy e-mailu. No i nadal obowiązuje zasada PRZECZYTAŁEŚ/AS = KOMENTUJESZ.

Monotonia.

Wszystko się powtarza, każdy ruch. Niczym rytuał, bezsensowny i bezcelowy rytuał, tradycja... Jeden dzień do drugiego podobny. Wszystko dzieję się tak samo. Bez ciebie nie dzieję się nic godnego uwagi. Bez ciebie Michał, życie jest nudne. Rano wstaję, szykuję się do szkoły, potem zajęcia, wracam do domu, coś na szybko zjem i do kompa. Mam dość tej chorej monotonii... Brakuje mi naszych spotkań, bardzo... Nie wiem co mam ze swoim życiem zrobić... Już nie chcę wracać do żyletek, bo obiecałam. Niech coś się szybko zmieni, bo zwariuję...
_______________________________
PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = KOMENTARZ.

Pamiętajcie o kontakcie ze mną, pozdrawiam kochani! :*

poniedziałek, 18 lutego 2013

KONTAKT.

Zachęcam do pisania do mnie

GG 45137316
www.ask.fm/FieryShyness
e-mail herearehit@gmail.com
bądź w komentarzach. :)

Tak na koniec dnia.


Zbliża się noc. Ten czas w którym moje emocje i uczucia nasilają się. Postanowiłam, że nie będę szukać dziury w całym, zostawię to wszystko tak jak jest. Niech los zadecyduje za mnie...
_______________________________________________

To ostatni wpis dzisiaj, raczej... Na koniec chciałam wam podziękować. :))))))))))
Osobom, które piszą do mnie na GG czy asku, za słowa otuchy, to naprawdę miłe. Chociaż wam jestem potrzebna. :*

JAK JUŻ MÓWIŁAM, CZYTAŁAŚ/EŚ? = KOMENTARZ.
To pomaga mi sprawdzić, ile z was naprawdę czyta te chaotyczne bzdury.

Znikasz...

To już nie ma sensu. Siedzę bezczynnie w domu. Jedynym pocieszeniem jest blog. Tutaj mam wsparcie i fanów. Przy nich, Michał jesteś nikim. Zerem totalnym. Głowa boli mnie od przepychu myśli. Cofam się do tyłu i znowu wracam. Każdy mój oddech jest bezwartościowy bez ciebie... Chyba się przejdę... Może i nawet do ciebie zajrzę... Zabrać rzeczy, porozmawiać i pożegnać się... Utknęłam w czasoprzestrzeni gdzie nie ma niestety miejsca dla ciebie...
_________________________________________
Krótka notka, ale wydaję mi się, że wartościowa.
PAMIĘTAJCIE! KTO PRZECZYTA, KOMENTUJE.

Kontakt ze mną:
GG - 45137316
ASK www.ask.fm/FieryShyness
bądź e - mail herearehit@gmail.com

SERDECZNIE ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, TO DODAJE MI OTUCHY I WSPIERA. :)

Wyrok.

Zdążyłam na trzecią lekcję. Dobija mnie ta szarość dnia. Szkoła to więzienie, a ja z samego rana usłyszałam wyrok. Dowiedziałam się od koleżanki Karoliny, że kiedy była na koncercie widziała Michała z jakąś dziewczyną... Ładną... Dupek - twoje drugie imię. Nie podszedłeś, bo byłeś z jakąś laską? Żałosne, nie uważasz? Zapisywałam sobie notatki na angielskim, żeby móc teraz wam wszystko opisać. Złość niszczy mnie od środka. Wpatruję się ślepo w okno i wspominam. Mimo, że spędziłam z Tobą wiele cudownych chwil to chyba jest naprawdę koniec. Najlepsze wyjście z tej sytuacji. Chciałabym cię teraz zobaczyć. Porozmawiać... Wyrzucić z siebie wszystko... No i zakończyć... Nasza przyjaźń nie ma już sensu, a wszystko przeze mnie. Za bardzo zaczęło mi zależeć... Wiem, zachowuję się dość szczeniacko, wkurwia*ąc się o jakąś znajomą... Ale to nie ona mnie zdenerwowała, tylko fakt, iż nie podszedłeś z jej powodu...


,, To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic... "


______________________________________________

Tak przy okazji chciałabym przypomnieć, że możecie pisać do mnie na aska, gg czy e-mail, wszystkie informacje macie w ,,myself" obok. :> Ano i nie zapomnijcie. PRZECZYTALIŚCIE = KOMENTUJECIE. :* To wesprze mnie w dalszym prowadzeniu tego pamiętnika. Pozdrawiam i przesyłam buziole. ♥

A wszystko tylko przez głupi sen.

Nie wierzę. Nie wierzę, że znowu to zrobiłam. Nie... Dzisiaj w nocy znowu mi się śniłeś. Odszedłeś. Powiedziałeś, że to nie ma sensu. Przebudziłam się cała roztrzęsiona. Wszyscy spali. Była druga. Zerwałam się i pobiegłam do szafki. Wyciągnęłam żyletkę. Chwila zawahania. Moment w którym się zastanowiłam, ale to nic nie dało. Znowu żyletka dotknęła moich ud. Przejechałam kilka razy po starych bliznach. Ciepła krew ściekała po mojej suchej skórze. Kapała na podłogę. Piekło jak cholera... Ból odciągał mnie od myśli o tobie, ale czemu miałoby tak nie być? Przecież taki był zamiar... Poszłam do kuchni po chusteczki. Wytarłam uda i starłam krew z podłogi. Postanowiłam, że nie wytrzymam dłużej z własnymi myślami w tym domu. Wszystko mnie już przerosło. Obandażowałam sobie nogi. Ubrałam się. Wybiegłam po cichu z domu. Postanowiłam się przejść. Odwiedziłam wszystkie miejsca związane z tobą, Michał... Polane, na której urządzaliśmy namioty, park w którym siedzieliśmy, ławkę przed barem na której zobaczyłam cię pierwszy raz w wakacje... Szłam, nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody. Wpadłam na szaleńczy pomysł. Ruszyłam chodnikiem wprost do twojego domu. ,,Do takiego stanu mnie doprowadziłeś to się teraz mną zajmij " pomyślałam. Zapłakana stanęłam przed klatką. Ktoś zostawił otwarte drzwi... To jakiś znak... Może i nawet ty ich nie domknąłeś. Weszłam z trudem na ostatnie piętro i usiadłam tuż przed twoimi drzwiami. Nie miałam odwagi, żeby zapukać. Nie zdołałabym ci się pokazać w takim stanie. Znowu wątpię we wszystko co robię. Po godzinie siedzenia na zimnej podłodze, wstałam, przetarłam oczy i postanowiłam wrócić do domu. O czwartej czterdzieści byłam już z powrotem. Nikt nie zauważył mojego wyjścia, wszyscy smacznie spali... Rozebrałam się, ubrałam jakąś starą bluzkę i dresy i położyłam się do łóżka. Było trochę po piątej. Wtuliłam się w pościel i starałam się zasnąć. Udało mi się to dopiero po pół godziny. 
Zaspałam do szkoły... Przed chwilą się ocknęłam. Musiałam wam to napisać, zanim wszystko zapomnę. Lecę do szkoły, może jeszcze zdążę na trzecią lekcje...

Moje życie traci sens, kiedy ciebie nie ma. Wszystko staje się trudniejsze bez ciebie. A ty nawet nie masz zamiaru wracać...

niedziela, 17 lutego 2013

Ważne.

Wprowadzam nową zasadę!
Kto przeczyta choć kawałeczek proszę o komentarz, pozwoli mi to na ocenienie ile osób wchodzących tutaj na prawdę wgłębia się w tekst. Dla was to chwila, a mi to naprawdę pomoże i wesprze! :)

Just give me a reason!

Cisza. Otacza mnie cisza. Duszę się w niej. Dom pusty. Wszyscy wyszli. Właśnie w takich chwilach zawsze byłeś. Zawsze. Nie potrafię twojej luki zapełnić. Nawet wzięłam książkę, żeby się czegoś pouczyć i zapomnieć, ale żadne prawo Ohma nie jest ważniejsze od Ciebie. Myśląc nad wszystkim ciągle wyobrażam sobie, że zaraz zapukasz, ja otworzę drzwi i rzucę ci się na szyję, przeprosisz i wszystko wróci do normy. Nie. Tak nie będzie. Moje życie to nie bajka. Nigdy nie ma tych ,,szczęśliwych zakończeń". Przeglądam internet, słucham muzyki i czekam, aż wejdziesz na GG. Mimo, że nie napiszę, to uspokoję się, że jesteś w domu, gdzie żadna laska cię nie wyrwie. Gdzie ty o tej godzinie możesz być? Z kumplami na piwie? Możliwe, ale wiem, że nie ma cię przy mnie. Nigdy cię nie ma w trudnych momentach, kiedy potrzebuję twojego wsparcia... No, ale czemu ja się dziwię? Przecież to ty doprowadzasz do tych ,,złych chwil". To przez ciebie zamartwiam się w łóżku z laptopem na kolanach i kakao w ręce. Zaczynam się denerwować, kiedy pomyślę, że może naprawdę powinniśmy wszystko skończyć. Przynajmniej na trochę...

Kolejny raz sprawdzam czat, a ciebie nadal nie ma... Nie potrafię uspokoić własnych myśli. Ty jesteś moim narkotykiem, a zarazem i antidotum. Proszę cię wróć, bądź i nie odchodź...

piosenka na dziś - http://www.youtube.com/watch?v=OpQFFLBMEPI

______________________________________________

Jedynie wy mnie wspieracie wchodząc tu i czytając te przepełnione błędami myśli, dziękuję wam za wczorajsze 712, a dzisiejsze jak na razie 600 wejść.

kontakt ze mną :)

45137316 - GG.
www.ask.fm/FieryShyness ASK.
herearehit@gmail.com - e - mail.

możecie pisać, chętnie wysłucham. :*

xoxo

Informacje.

Tak przy okazji, bo dzisiaj już raczej żadna notka się nie pojawi, chciałam przypomnieć, że możecie pisać do mnie na GG 45137316, bądź pytać na www.ask.fm/FieryShyness . Chętnie pomogę jeżeli macie jakiekolwiek problemy, wysłucham i postaram się pocieszyć. :) Ano i zachęcam do wchodzenia, komentowania. :)

JESTEŚCIE WIELCY!

Noc pełna wspomnień.


,,Każdy sen, ten cza­row­ny i piękny,
zbyt długo śniony za­mienia się w koszmar.
A z ta­kiego budzi­my się z krzykiem."

 (cytat zaczerpnięty z Harry'ego Potter'a,nowa wersja.)

Dzisiejsza noc była kolejną nieprzespaną. Kiedy się kłócimy wszystko odbija się na mnie. Ty z tej potyczki wychodzisz bez szwanku. Z każdym dniem jestem coraz bardziej osłabiona, zupełnie tak jak wtedy z Patrykiem. Weekend bez ciebie, a właśnie je zawsze spędzaliśmy razem u mnie. Całymi dniami. Może to prawda? Może ,, czarowny [..] sen, zbyt długo śniony, zamienia się w koszmar" ? Potrafiłam o tobie śnić całymi nocami, a przy tym była to przyjemność. Teraz ciebie nie ma, a te chwile przeradzają się w koszmary.A może ta zasada nie jest adekwatna tylko do świata fantazji, jakim jest noc? A co jeżeli za długo ze sobą przebywaliśmy? Za często? Co jeżeli to się tak skończy? Tak o? Z powodu znudzenia? A co jak przeżyłam już wszystko to co najlepsze, a nawet tego nie zauważyłam? Nie potrafię żyć bez ciebie, Michał. Kiedy ciebie nie ma, kiedy nie wiem gdzie jesteś i co robisz wpadam w panikę. Martwię się, cholernie mocno. Przyznałam, że jesteś moją heroiną. Do moich złych nawyków mogę dopisać i ciebie.



Znowu wszystko mętne, bez ładu i składu, a ja po raz kolejny szukam dziury w całym... 

Chociaż wiem jedno. Zrobię wszystko, żeby to się tak nie skończyło! Żeby nigdy się nie skończyło! Może wystarczy mi sił...

sobota, 16 lutego 2013

Dość, mam po prostu dość!

Myślałam, że jest źle... Że gorzej być nie może. A jednak. Leżę, przeglądając fejsa i nagle nie wierzę w to co widzę. Zdjęcie. Interesujące dość. Fajnie, Michał, fajnie.
Ty ze swoją bandą totalnie nachlani, pewnie po koncercie, co? Czy musisz mi to robić? Obiecałeś, że nigdy mnie nie zranisz... Nie wiem jakie masz rozumiesz słowo ,,nigdy", ale chyba go nie pojmujesz... Teraz widzę, że gdybym zniknęła z twojego życia to nawet byś nie zauważył. Cudownie. Do niedawna wierzyłam, że mogę ci zaufać, wszystko powierzyć, że nasza przyjaźń będzie wieczna... Krótka ta ,,wieczność"! Za krótka!

Boże, czy ja znowu szukam dziury w całym? Przecież to tylko zdjęcie. No, ale kurcze. To ja tutaj przeżywam katusze, a ty bawisz się w najlepsze. Dlaczego ja nie potrafię mieć wyjebane, jak ty?
Wiem, ty mnie nie kochasz, to już wiem! Ale przyjaźń też do czegoś zobowiązuje, tak mi się wydaję...

Turning Page

Łzy ściekają po moich czerwonych policzkach. Nie znoszę tęsknoty za tobą. Analizuję nasze dzisiejsze ,,spotkanie" uświadamiając sobie, że jestem ci coraz bardziej obojętna. Przyrzekaliśmy sobie, że nie stracimy kontaktu z byle powodu, tyle w końcu nas łączy, tyle przecież razem przeżyliśmy. Czy to ma się teraz tak skończyć? Bez żadnego pożegnania, od tak? Bo co? Bo nie mamy czasu? Przeszkodziła nam szkoła? A może boisz się, że coś zaczynasz do mnie czuć... Może i ty zauważyłeś tą dziwną więź pomiędzy nami. Może i ty poczułeś, że nawet ja mogę na ciebie podziałać jak narkotyk. Tylko dlaczego ja to tak źle znoszę, a ty jesteś w świetnej formie?

Czy wszystko musi się tak szybko zmieniać? Pamiętam jak spędzaliśmy noce w namiocie, jak stałam o pierwszej w nocy pod oknem Beaty, bo chciałeś się spotkać, a przyszedłeś totalnie nawalony. Te pożegnania, całusy czy mecze. Wspominam sobie wakacje prawie codziennie, żeby uciec od normalności, od tej szarości życia, które mnie otacza. To były wspaniałe czasy. Kochałam spędzać z tobą czas... Dlaczego użyłam czasu przeszłego? Nadal kocham z tobą spędzać czas, ale... Może masz mnie dość? Nie chcesz mi tego powiedzieć wprost, bo wiesz ile przeżyłam. Czy moje życie musi być tak skomplikowane? Nie możesz po prostu być. Być ze mną, dla mnie, przy mnie. Chociaż wiem, że jakbym potrzebowała twojej pomocy to stawiłbyś się u mnie za pięć minut, ale...

Szukam dziury w całym. Tak. Nie mam czego się uczepić to czepiam się wszystkiego. Bywa.

Zmieniam się. Moja mentalność jest inna. Z dnia na dzień odczuwam wszystko mocniej. Źle to na mnie wpływa, powoli się wykańczam...


Czytając to wszystko, widzę tyle błędów... Moja pani polonistka to łeb by mi normalnie ukręciła. No, ale cóż poradzić. Nie potrafię przekazać wam swoich uczuć w inny sposób, bo straciłyby na wartości.
____________________________________
Chciałam wam podziękować. 374 jak na tą chwilę wejść na dzień, to naprawdę sporo. Jestem pod wrażeniem tego, że moje wypociny ,,życiowe" was ciekawią i chce wam się tutaj zaglądać... :*
xx

Koncert.

Kolejny dzień bez ciebie. Tak dzisiaj rano pomyślałam. Komputer i łóżko - plan na dzisiaj. Do szesnastej nic się nie zmieniło... Nagle... Ktoś zadzwonił do drzwi. Zdenerwowana rzuciłam się do drzwi. Za nimi stała Karolina. Zapłakana. Zaprosiłam ją do środka. Okazało się, że pokłóciła się ze swoją mamą. Przytuliłam ją, wiedziałam, że jest jej ciężko. Wpadłyśmy na pomysł, żeby przejść się do Michała. Wyprostowałam włosy i ubrałam coś na szybko. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu. Nagle przypomniało mi się, że w jednym z klubów jest dzisiaj koncert. Zaczynał się za pół godziny. Zaczęłam się martwić. Pracował tam Michał, był nagłaśniaczem. Stanęłyśmy na korytarzu, kiedy cię zobaczyłam. Po naszej sprzeczce w walentynki już się nie widzieliśmy, a teraz nagle wszystko podskoczyło mi do gardła. Twoje niebieskie oczy. Widziałam je nawet z odległości kilku metrów. Niebieska bluza. Ta sama w którą się wtulałam w zimne wakacyjne wieczory. To nią mnie okrywałeś kiedy było mi zimno przy ognisku czy podczas namiotów. Do końca życia nie zapomnę jej zapachu. Byłeś dzisiaj tak blisko, a jednak tak daleko... Nadal zachowujesz się jak dupek. Ignorowałeś mnie. Nawet nie podszedłeś. Patrzyłeś się jak głupi i co myślałeś? Że my pierwsze podejdziemy? Niedoczekanie twoje. Wkurw*łyśmy się i wyszłyśmy. Znowu płakałam, znowu przez ciebie.
Mimo wszystko chciałabym, żebyś kiedyś przeczytał tego bloga i zrozumiał jak mnie ranisz. Czasami zastanawiam się czy nie lepiej gdybyśmy przestali się spotykać. Ja bym zapomniała, przestała cię kochać, a ty może byś zatęsknił. Po czasie znowu byśmy spróbowali przyjaźni. Mimo to czuję, że nie wytrzymałabym. Nie potrafiłabym się z tobą znowu rozstać. Brak spotkań to byłaby męka. Uzależniłam się od ciebie. Nie wierzę, że to przyznaję, ale tak jest. Działasz jak heroina. Mimo, że wiem, że niszczysz mnie od środka to nie potrafię się ciebie z mojego życia pozbyć.
Kolejną noc nie będę spała. Kiedyś sny z tobą były przyjemnością, a teraz budzę się cała zlana potem.
Nie potrafię tak. Nie potrafię mieć wyj*bane. Za bardzo kocham. Jesteś wyjątkowy. Taki inny od wszystkich. Nieprzeciętny, a jednak jesteś dupkiem. Ignorantem. I wiesz, że możesz bawić się moimi uczuciami jak chcesz, bo zawsze ci przebaczę. Kolejny raz czuję się jak zamknięta. W tej samej ,,klatce". Najpierw Patryk, teraz ty. Ale nie... Nie mogę porównywać cię to takiego śmiecia. Mimo wszystko wiesz co to szacunek.

Znowu plączę się we wszystkim, znowu ciągnie mnie do żyletki... Ale nie, nie mogę. Obiecałam sobie, że nie zrobię sobie nic złego przez chłopaka, a do tego... Ty tak się na mnie zdenerwowałeś kiedy pierwszy raz powiedziałam ci skąd moje blizny.

Tyle jest wyjść z tej sytuacji, ale każde nie kończy się dobrze dla mnie...
_______________________________________

Tyle na dziś. Chciałam podziękować za to,że tu wchodzicie i czytacie to wszystko. Zachęcam do pisania na moje gg 45137316 , ask - www.ask.fm/FieryShyness bądź herearehit@gmail.com 

Harry Styles - też człowiek!

Obejrzałam dzisiaj filmik, który poruszył moje serce.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8PIq8ShkKVY

I od razu pomyślałam, żeby podzielić się z wami moją opinią o tzw. hejterach.
Żyjemy w XXI wieku, gdzie każdy może umieścić w internecie co chce i kiedy chce i nie poniesie za wyrządzone krzywdy żadnej kary.
HEJTERZY!
Też jesteście ludźmi, też macie uczucia, a przynajmniej tak mi się wydaję. Też macie problemy, też chodzicie do szkoły i też macie swoje wady, zalety. Więc jaka jest logika w tym, że swoje nerwy i agresje wyrzucacie w komputer. Każdy wasz hejt czyta przeciętnie kilkadziesiąt osób z różnych zakątków świata, zanim przeczyta go sam adresat. Czy nie widzicie co wy wyczyniacie? Czy wasze jakże małe mózgi nie dostrzegają, że krzywdzicie każdym obraźliwym słowem? Czy jest to Harry Styles, czy jakiś polityk, bądź po prostu koleżanka ze szkoły, klasy to każdy odczuwa krytykę tak samo! Niektórzy udają, że tzw. anonimy na asku na nich nie wpływają. To jest najgorsze! Nikt nie jest skałą! Każdy z nas czuje.
Krytykując kogoś anonimowo to żadna krytyka. To po prostu tchórzostwo. Nie potraficie powiedzieć komuś w twarz co o nim myślicie, bo przecież łatwiej się nie wychylać i zbluzgać kogoś za plecami! Nikt nie może być bezkarny! Każdy z nas jest człowiekiem i powinniśmy siebie traktować na równi! Nie rozumiem osób, które nie lubią czy nienawidzą kogoś przez np. inną orientację, inny styl, inny kolor włosów, czy karnację. Bóg stworzył nas i kazał żyć w pokoju! Więc proszę, jeżeli to czytacie przestańcie być aż tak krytyczni. Człowiek to człowiek!

PEACE AND LOVE.
☮ & ♥ !

Wszystko znowu chaotycznie, pełno błędów i powtórzeń. Przepraszam. Piszę pod wpływem emocji, a na dodatek cały czas łzy spływają mi po policzkach.
ps. jeżeli chcecie, żebym wypowiedziała się na dany temat piszcie na e-meila, gg, aska bądź po prostu w komentarzach.

Zmiany...



Na początek chciałabym podziękować boydirectioner'owi. :* No i wam. Osobom, które mają gdzieś moje błędy stylistyczne, gramatyczne, interpunkcyjne etc. Pisząc tutaj oto właśnie mi chodzi. Nie zwracam uwagi na prawidłowość, ale na to, żeby coś przekazać.

Półka na myśli… Swoisty pamiętnik. Przez cały czas analizuję każde słowo w swojej wcześniejszej notce, a te utkwiły mi najmocniej. No tak… Taki mam zamysł… Ale jak długo w tym wytrwam? Wcześniejsze blogi były wymuszone, a teraz jest inaczej. Pisanie dla was o moim życiu to sama przyjemność.  Każdy wasz komentarz czy wejście mobilizuje mnie do pracy nad sobą, ale nie chciałabym się zmienić. Nie chcę stracić własnego ja… Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem zadufaną nastolatką, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Nic bardziej mylnego. Jak mam to wytłumaczyć nie gubiąc się w swoich słowach. Tak, żeby wszystko było dla was zrozumiałe i przejrzyste, bo zdarzają mi się momenty, kiedy odpływam za daleko, zapominając, że mnie nie znacie. Wtedy zostaje mi tylko BackSpace.
Znowu wszystko chaotycznie. Tyle chciałabym wam przekazać, ale nie potrafię. Może i nie chcę? Cofając się w przeszłość czuję każdą żyletkę, która zbliżała mnie do śmierci. W blasku lampki nocnej na przedramieniu i udach widnieją jeszcze blizny. Wątpię, żeby kiedykolwiek zniknęły całkowicie.  Nie wierzę, że byłam zdolna zniszczyć sobie ciało dla Patryka. Obiecałam, że nakreślę wam wszystko, żeby móc już bez przeszkód pisać to co mi na sercu leży. Więc tak…
Patryk, chłopak w moim wieku, z równoległej klasy. Poznaliśmy się przez przypadek. Przypadek, który odmienił moje życie. Źle dobieram słowa… Odmienił? Raczej zniszczył. Był on pierwszym, w którym zakochałam się bez opamiętania. Czekam tylko na hejty ze strony osób, które nie wierzą, że w wieku czternastu lat można kochać. Jeżeli tego nie poznaliście może nie jesteście warci poznania… A może wszystko leży u źródeł – ciasny umysł, problemem wielu.
Kolejna notka zaczęta bez sensu. Nie ma ona żadnego określonego celu. Nie wiem co piszę, kładę dłonie na klawiaturze, a one tworzą, to chyba nie jest normalne…  Zły dobór słów. Znowu…
,,Tworzą” – nie, moje ręce piszą, może i tak, ale nie tworzą.
To może w końcu dokończę co zaczęłam. Może nabierze to jakiegokolwiek sensu.
Więc… Na czym to ja skończyłam… Ah tak, Patryk. Przez pół roku się spotykaliśmy, aż w końcu znalazł on swoją… Jakby to nazwać… Szukam bardziej ,,mądrego” słowa, ale nic nie przychodzi mi na myśl. Ekipę - to najlepsze określenie. Olał mnie dla nich, i tak zostało. Od tego czasu traktował mnie jak dzi*kę, a ja nic z tym nie zrobiłam… Bo co? Miłość była ważniejsza. Nie potrafiłam się uwolnić z ,,psychicznej klatki” w której mnie uwięził. Co mi pozostało? Zaczęłam się ciąć. Przerodziło się to w depresję, trwającą ponad dwa miesiące. Myśli samobójcze nieraz przelatywały mi przez rozum, ale tego zrobić nie potrafiłam. Bałam się śmierci... W szkole przynajmniej mogłam go widzieć i wspominać chwile spędzone razem, mimo tego, że przeszłość była dla mnie męką. 
Normalna nastolatka cieszyłaby się z wakacji, a dla mnie była to tylko rozłąka z Patrykiem, ale i tak nie mogłam nic z tym zrobić, więc jakoś to zniosłam. Pierwszy tydzień spędziłam z laptopem w domu. W ciepłym łóżeczku. Nie mogłam wyjść. Bałam się ludzi. Cała rodzina zaczęła się o mnie martwić. Zawsze taka radosna, a wtedy byłam hmmm… Przygaszona?
Zauważyłam coś czego przez mój ,,kryzys” nie widziałam. Mój tato bardzo się martwił o mnie. Sądziłam, że zobaczył gdzieś moją zakrwawioną żyletkę. Nie potrafiłam go przekonać, że wszystko ze mną okeej. Zgodziłam się na spacer i na kawę u mojej chrzestnej. Przyszliśmy… Ona też zamartwiała się o mnie. Czułam się jak jakieś dziecko.  Nie potrafiłam utrzymać szklanki z piciem. Moje ręce drżały, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Czułam, że są coraz słabsze. Zastanawiałam się nawet czy to nie przez te cięcia.  Nareszcie po dwóch godzinach wyszliśmy. Wracając spotkałam swojego starego znajomego - Michała, który się dawno wyprowadził z miasta; i tak nigdy nie mieliśmy dobrego kontaktu. Przywitaliśmy się i poszłam z tatą dalej. Popołudniu wyszłam z przyjaciółką , która była zdziwiona i zarazem uradowana, że poprawia mi się humor. Zadzwoniłyśmy po Michała  Spędziliśmy na naszym blokowisku cały wieczór. Wspaniałe wspomnienie, które śni mi się do dziś. Dzień, który odmienił moje życie. I tym razem chyba na dobre. Moja przyjaciółka przyznała się, że z nim rozmawiała, kiedy ja poszłam na chwilę do sklepu; na temat mojej depresji. Powiedziała, że fajnie gdybym z Michałem była. Jak się dowiedziałam, myślałam, że jej coś zrobię, ale w głębi serca się ucieszyłam. Okazało się, że chłopak mnie bardzo lubi, ale jeszcze nie myślał nad czymś poważniejszym. No właśnie. JESZCZE. Wtedy trzymałam się tego słowa jak koła ratunkowego. Miałam nadzieję, że coś w moim życiu i sercu w końcu się ruszy.

Wiem, wiem, jestem dość cienka w opowiadaniach. Nie potrafię układać zdań, za bardzo się skupiam na faktach. Mam nadzieję, że przeżyjecie ten etap.

Więc ciągnę dalej. Michał jak się spodziewałam został w moim życiu na dłużej. Może to dlatego, że to dzięki niemu wyszłam z ,,po Patrykowej” deprechy. Początek wakacji był jaki był, a potem było już tylko lepiej. Każdy dzień spędzałam z Michałem i przyjaciółką. Po czasie zakochałam się w nim. Może to po prostu przyzwyczajenie… W końcu widzieliśmy się dzień w dzień… Niestety okazało się w sierpniu, że to nie ja mu się podobam, tylko moja koleżanka. Pod koniec wakacji pokłóciliśmy się właśnie o nią. Obiecałam sobie, że o nim zapomnę. Jaką było niespodzianką, kiedy po dwóch tygodniach Michał zadzwonił, że przyszedł. Stał przed blokiem. Chciał pogadać. Ubrałam się szybko, ogarniając po drodze myśli. Wyszłam pełna obaw. Siedział na ławce. W swojej niebieskiej bluzie. Kochałam jej zapach, był taki słodki, a zarazem męski. Przeprosił mnie za wszystko. Przyznał, że zachował się jak dupek no i powiedział, że bardzo mu na mnie zależy. Ciągnęłam rozmowę dalej. Zależało mu na mnie, tylko jako przyjaciółce, kolejny cios w plecy. Mimo wszystko najważniejsze było to, że obiecał, że będziemy się dalej widzieć tak często jak to tylko możliwe. Tak jest do teraz. Bez zmian. Niestety. Nadal jest w moim życiu bardzo ważny, nadal się kłócimy, a mi nadal na nim cholernie zależy!


Napisanie tego tekstu było dość męczące. Nie dość, że trwało to trochę, to musiałam to wszystko sobie przypomnieć, a  tego nie chciałam. No, ale są i dobre strony. Teraz na blogu będą się pojawiać tylko aktualne wpisy.  Przemyślenia to będzie myśl przewodnia, bo wiem, że w opowiadaniach nie jestem za dobra. Jak na razie tyle, pozdrawiam was z całego serducha i do kolejnej notki! xoxo.